Etap wyboru wariantu trasy Beskidzkiej Drogi Integracyjnej jest już za nami. Po ośmiu latach konsultacji, rysowania nowych przebiegów "ekspresówki", Wadowice miały ich aż 11, w końcu wybrano. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zgłosiła do wydania decyzji środowiskowej wariant południowy, przebiegający po działkach, które w planie zagospodarowania przestrzennego mają właśnie budowę drogi. To wariant najbardziej optymalny, najmniej uciążliwy dla mieszkańców i jednocześnie najszybszy do realizacji.
To nie dociera jednak do burmistrza Wadowic Mateusza Klinowskiego, który nadal kombinuje, jak tu pokrzyżować plany inwestycyjne GDDKiA. W tej chwili jest jedynym samorządowcem, który stara się zablokować budowę tej drogi. Przez Klinowskiego Wadowice stały się "czarną owcą", która może zaszkodzić rozwojowi całego regionu.
Jako właśnie "blokujący BDI" Klinowski wystąpił w poniedziałek w programie Sławomira Mokrzyckiego w TVP Kraków. Nie mając argumentów zapowiedział, że "warianty" nadal trzeba "dyskutować", "konsultować" itd. Klinowski forsował swego czasu przebieg BDI przez gminę Tomice. Ale BDI nie udało się wcisnąć Tomicom, bo te nigdy nie były brane pod uwagę ze względu na to, że droga miałaby przebiegać przez tereny chronione Naturą 2000. Klinowski doskonale o tym wie, ale "zgrywa głupa" po to tylko, by pokazać, że ma jakiś pomysł. Równie dobrze można wymyślić, że BDI ma być budowana przez Zakopane, albo Katowice.
BDI rozwiązuje duży problem komunikacyjny, odkorkowuje miasta położone przy trasie krajowej 52, zwiększa możliwości transportu i rozwoju firm, które z niej korzystają. Już dziś jednym z kluczowych argumentów dla przedsiębiorców, zakładających działalność produkcyjną lub którzy wynoszą się z Wadowic na przykład do Zatora, jest dostęp do głównych połączeń transportowych, między innymi dzięki bliskości autostrady. Wadowice bez BDI staną się miastem na uboczu, nieatrakcyjnym dla przemysłu zaściankiem.
W GDDKiA już powstaje plan, by podzielić budowę BDI na pięć etapów, przy czym ten ostatni miałby być realizowany lub nie w Wadowicach. Można sobie bowiem wyobrazić scenariusz z BDI bez Wadowic, z zakorkowanym miastem ze starą drogą krajową nr 52, gdzie kierowcy będą jak dziś dusić się w korkach.
Co na to Klinowski? On też ma pan. Ujawnił go w poniedziałek w TVP Kraków. Jego plan to dalsze maglowanie BDI, czyli tak naprawdę opóźnianie tej inwestycji.
Chcemy zorganizować referendum. O to będziemy apelować i tutaj zgoda jest, myślę, wśród radnych również, by to mieszkańcy orzekli, którym wariantem po konsultacjach społecznych ta droga ma iść - powiedział Klinowski.
Przypomnijmy. W lipcu BDI ma mieć decyzję środowiskową, po której miało nastąpić projektowanie trasy w celu uzyskania pozwolenia na budowę. W ciągu 5-6 najbliższych lat ta droga mogłaby zostać wybudowana. Mówienie dziś o konsultacjach i referendum to powrót do tego, czym zajmowano się przez osiem lat. W Wadowicach 11 wariantów i 4 komitety protestacyjne, w tym jeden Klinowskiego. To kolejne wydłużenie procesu podejmowania decyzji. To tak naprawdę śmierć BDI, bo nie ma gwarancji, że kolejny rząd będzie tak chętny jak obecny Beaty Szydło, do budowy tej drogi.
Jest dzisiaj jasne. Z tym burmistrzem BDI nie powstanie, bo będzie ją blokował na każdym etapie. Jako burmistrz zyskał więcej możliwości, by uprzykrzyć życie GDDKiA. Klinowski kończy kadencję za 2,5 roku. Jego niskie notowania pozwalają spekulować, że następca, o ile będzie miał więcej oleju w głowie, nie pójdzie w jego ślady. Do tego czasu GDDKiA i rząd oraz pozostałe gminy powinny robić swoje i nie oglądać się na Klinowskiego i jego "kosmiczne" pomysły. Wadowice i tak są stracone. Warto jednak ratować Kęty, Andrychów i Kalwarię Zebrzydowską. Klinowski i tak przeminie, a wtedy zmęczone korkami Wadowice padną przed GDDKiA na kolana.
Dyskusja: