Miasto szuka oszczędności w wydatkach na edukację nie o dziś, ale teraz padło na szkołę w Wysokiej. Rodzice i nauczyciele poczuli się zaniepokojeni rozwiązaniem, który wymyślił burmistrz i jego urzędnicy.
Zebrali podpisy pod petycją, która wysłali do Urzędu Miasta, i proszą, by ratusz wycofał się z niekorzystnych dla nich rozwiązań. Ich niepokój podziela radny Adam Jeziorski, który na ostatniej sesji Rady Miasta złożył interpelację w sprawie wzbudzającej w Wysokiej kontrowersje.
Czego się obawiają?
Z informacji dyrektora Zespołu Szkół Publicznej w Wysokiej wynika, że planowane jest połączenie dwóch klas "szóstych" w jedną klasę gimnazjalną. Zarówno nauczyciele, jak i rodzice są zaniepokojeni taką decyzją pana burmistrza. Połączenie dwóch klas w jedną dużą 34-osobową może doprowadzić do spadku poziomu nauki i dyscypliny. Ponadto żadna sala lekcyjna w szkole nie jest przystosowana do pomieszczenia tak dużej liczby uczniów - mówił w swoim wystąpieniu radny Adam Jeziorski.
Tak naprawdę rodzice i uczniowie zostali postawieni pod ścianą. Co prawda mogą wybrać inną szkołę, ale wtedy musieliby dojeżdżać do Wadowic lub do sąsiednich miejscowości w gminie Kalwaria Zebrzydowska. Zresztą niektórzy rozważają przepisanie dzieci do innej szkoły, jeśli ratusz będzie się upierał przy 34-osobowej klasie.
Rozumiem, że decyzja ta podjęta jest względami oszczędnościowymi. Jednakże nie można oszczędzać kosztem edukacji uczniów, którzy mają wkraczać w dorosłe życie, a okres, w którym obecnie się znajdują, wymaga wzmożonego nadzoru zarówno edukacyjnego, jak i wychowawczego. Zwłaszcza gdy wielu z tych uczniów wymaga indywidualnego podejścia - apelował do władz miasta radny Jeziorski.
I co teraz? W ratuszu mają przemyśleć sprawę, ale na razie z planów się nie wycofują.
Dyskusja: