Czy wolność słowa i prawo do wyrażania sprzeciwu wobec władzy są w Wadowicach zagrożone? Jeśli wierzyć Gazecie Krakowskiej, Komenda Powiatowa Policji prowadzi zaskakujące działania zmierzające do ukarania ludzi, którzy w marcu protestowali przeciwko likwidacji przystanku busów na Kościuszki i przeciwko decyzjom burmistrza Mateusza Klinowskiego.
Wadowicka Policja nęka protestujących kupców. Stróżowie prawa wykazują się zadziwiającą gorliwością w tej sprawie – informuje na pierwszej stronie poniedziałkowego (18.04) wydania Gazeta Krakowska.
Dziennikarze dotarli do ludzi, którzy w tym tygodniu mają być przesłuchani w charakterze podejrzanych. Zarzuca się im, że zorganizowali nielegalną manifestację.
Prowadzimy czynności wyjaśniające w tej sprawie. Dotyczą one osób, które będą przesłuchiwane w charakterze świadków na okoliczność tego zdarzenia – poinformowała rzecznik wadowickiej policji Elżbieta Goleniowska – Warchał.
Policja sprawdza, czy zgromadzenie na przystanku zostało zgłoszone do burmistrza. Powołuje się przy tym na przepisu kodeksu wykroczeń, który mówi, że osoba nie posiadająca takiego zgłoszenia podlega karze grzywny lub aresztu.
Ludzie, którzy brali udział w proteście są zaskoczeni działaniami policji. Odbierają je jako celowe działania zmierzające do ich zastraszenia. Są tym bardziej zdziwieni, że przed spotkaniem na Kościuszki, sami zgłaszali policji, że będą spotykać się na przystanku.
Gdyby zakazano nam tego protestu, to nawet nie wychodzilibyśmy z domu. Teraz wzywają nas na policję jako podejrzanych. To niepojęte. Jestem przekonany, że to burmistrz Mateusz Klinowski doniósł na nas. On nie znosi jakiejkolwiek krytyki – powiedział dziennikarzom Wiktor Woźniak, jeden z protestujących kupców.
Jednocześnie władze wadowickiego ratusza zaprzeczają, że mają z działaniami policji coś wspólnego. Asystentka burmistrza Karolina Czyżowicz twierdzi, że Klinowski nie występował do policji z wnioskiem o ściganie protestujących.
Tymczasem dla Wadowice24.pl sprawę na gorąco komentuje radny Paweł Janas z Nowoczesnej.
Sytuacja jest absurdalna. Oczywiście nie wierzę, że burmistrz nasłał policję na protestujących, aczkolwiek zgłoszę interpelacje z pytaniem czy ktokolwiek z urzędników próbował się skontaktować z organizatorami, aby pouczyć ich o konieczności zgłoszenia zgromadzenia. Magistrat w takich sprawach powinien wychodzić do ludzi, nawet jeśli protestujący mają inne zdanie niż burmistrz i nawet jeżeli prawo ich do tego nie obliguje. Na tym polega społeczeństwo obywatelskie - przekazał nam radny Paweł Janas.
Przypomnijmy. W piątek, 4 marca, na przystanku na placu Kościuszki w Wadowicach zebrała się grupa mieszkańców, która chciała zaprotestować przeciwko likwidacji przystanku dla busów przez burmistrza Wadowic Mateusza Klinowskiego. W zebraniu uczestniczyło kilkadziesiąt osób. Zebranie miało bardzo spokojny charakter. Uczestnicy chcieli się spotkać z dziennikarzami, by opowiedzieć im o problemach, jakie ich spotkały w związku z likwidacją przystanku.
Jednocześnie na placu Kościuszki pojawiły się trzy radiowozy policyjne i ok. 10 funkcjonariuszy Policji KPP Wadowice, którzy między innymi nagrywali spotkanie, co bardzo zdziwiło zgromadzonych, ponieważ nigdy do tej pory policja w Wadowicach nie „zabezpieczała" w ten sposób takich spotkań.
#Wadowice protestowali przeciwko burmistrzowi i "darmowemu busowi", teraz ściga ich policja. Podaje Gazeta Krakowska.
Opublikowany przez Wadowice24.pl na 18 kwietnia 2016
Dyskusja: