Urząd Miasta w Wadowicach nie ufa mieszkańcom i zaostrza politykę karania tych, u których podejrzewa wykroczenia i łamanie prawa. Urząd postanowił na pierwszy rzut sprawdzić, czym mieszkańcy palą w piecach.
W ramach tak zwanej akcji „Walki o czyste powietrze!" burmistrz Mateusz Klinowski wydał Straży Miejskiej dyspozycje dotyczące przeprowadzenia rewizji w prywatnych gospodarstwach domowych.
Strażnicy mogą bez uprzedzenia o swojej wizycie odwiedzić mieszkańców nawet bladym świtem. W godzinach od 6 rano do 22 mają prawo przeprowadzić rewizje w piecach. Mają przy tym większe uprawnienia niż policja i prokuratura, które na przeprowadzenie rewizji w domu potrzebują zgody sądu.
Urząd Miasta w Wadowicach powołuje się tutaj na ustawę prawo o ochronie środowiska, która daje możliwość burmistrzowi kontroli instalacji ogrzewania w prywatnych mieszkaniach. Klinowski z niej ochoczo korzysta jako jedyny włodarz w powiecie.
Tymczasem jak zauważa Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego, uprawnienia straży miejskiej budzą wątpliwości konstytucyjne. Bo funkcjonariusza, który chce skontrolować nasz piec trzeba wpuścić, nawet jeśli przyjdzie o szóstej rano i bez zapowiedzi. Za zamknięcie mu drzwi przed nosem grozi zarzut karny: udaremniania kontroli. Zagrożony nawet trzema latami pozbawienia wolności.
Taki przepis w gorszej sytuacji stawia mieszkańców. Ich prywatność jest gorzej chroniona niż swoboda prowadzenia biznesu. Na gruncie zasad konstytucyjnych powinno być odwrotnie – uważa Ryszard Piotrowski.
Na Facebooku Klinowski chwali się, że są już pierwsze efekty „niezapowiedzianych nalotów" strażników na gospodarstwa domowe.
Kolejna moja obietnica wyborcza zrealizowana. Od początku sezonu grzewczego na terenie Gminy Wadowice prowadzone są kontrole spalania w instalacjach grzewczych. Poprzednia burmistrz twierdziła, że to niemożliwe. Tymczasem Straż Miejska skontrolowała 307 gospodarstw, nałożyła 37 mandatów na kwotę 3700 zł oraz skierowała dwa wnioski do sądu. Wykonujemy również kontrole doraźne, na telefon. Walka o czyste powietrze trwa! - cieszy się burmistrz Wadowic.
Może i cel szczytny, bo wszyscy chcemy przecież żyć w mieście z czystym powietrzem, ale sposób wykonania musi budzić grozę i przypomina najgorsze skojarzenia. Tym bardziej, że retoryka Klinowskiego („Walka o czyste powietrze!") jest... iście wojenna.
Z kim i z czym tak naprawdę chce walczyć ten burmistrz? Internauci podpowiadają.
Czyli karani są ludzie najbiedniejsi, którzy "palą śmieciami z biedy" ? Może by im pierwsze spróbować pomóc, a potem karać? Może zamiast wydawać kasę na likwidację linii na parkingu można by spróbować pomóc tym najbiedniejszym. A co jak wśród nich są Pana wyborcy? - pisze na profilu burmistrza do Klinowskiego internautka Wiola.
Dyskusja: