PETRU POLEGŁ NA POLU
Taka historia sprzed kilku dni. Konwencja partyjna w Krakowie Nowoczesnej Ryszarda Petru, który przyjechał do stołecznego miasta, by przekonywać do swojego projektu.
Relacjonując krakowską konferencję Krk News napisze po niej o „gigantycznej wpadce Petru", który miał „pogrążyć siebie i Nowoczesną w Stołecznym Królewskim Mieście". Źródłem oburzenia było sformułowanie „na dwór", którym posłużył się lider Nowoczesnej.
Doszło do sytuacji, gdzie z powodu zanieczyszczenia niebezpieczne jest wychodzenie na dwór, bo przez to możemy krócej żyć – powiedział lider Nowoczesnej.
W innych rejonach Polski wypowiedziane przez Petru słowa nie wzbudziłyby sensacji. W naszym województwie obowiązuje jednak zwrot „wychodzić na pole". "Na dwór" nie jest dobrze odbierane, o czym świadczy reakcja redakcji krakowskiego serwisu.
Tym stwierdzeniem pozamiatał, jak mówi młodzież, jeszcze przed wyborami. Używając porównania sportowego, mecz się jeszcze nie rozpoczął, zawodnicy jeszcze nie wyszli na murawę, a Petru już przegrał. W szatni. Albo raczej na dworze – napisał o wizycie Petru serwis Krk News.
Radny z Wadowic, Paweł Janas, kandydujący w naszym regionie z Listy Nowoczesnej, na wszelki wypadek kilka godzin potem odetnie się od wpadki szefa i napisze do nas na Twitterze, że on Paweł Janas j wychodzi jednak... „na pole".
TRZASKOWSKI ZMIENIA NAZWISKO
Wpadki à la Petru postanowił uniknąć inny kandydat „nie z tej ziemi", czyli „jedynka" na liście PO w Krakowie Rafał Trzaskowski (po małopolsku „Czaskowski"). Wrzucił do Internetu spot, w który przyznaje się, że jest na bakier z „krakowską" mową.
Pierwszy spot w kampanii Trzaskowskiego to „rozmowa kwalifikacyjna" na Plantach z dr hab. Michałem Rusinkiem z UJ. Wiceszef MSZ zdaje egzamin z krakowskiej gwary, w pewnym momencie całej rozmowy wręcza też swoje CV.
Trzaskowski ma być najlepszym z możliwych, najbardziej kompetentnym ambasadorem i reprezentantem Małopolski i chociaż nie pochodzi z grodu Kraka nieznajomość języka można mu wybaczyć, bo... „będą z niego jeszcze ludzie".
KRAKOWSKIE GADANIE, CZYLI NA KOGO POSTAWIĆ?
O co chodzi z tym dialektem małopolskim? Nie ma jednego dialektu małopolskiego, jest ich kilka. W Wadowicach jest nam najbliższa gwara krakowska, którą większość z nas mówi na co dzień i stanowi jeden z tych czynników, który powoduje, że podświadomie Kraków jest dla nas bardzie swojski niż Śląsk.
Specjaliści, którzy już to badali wskazują, że kilka cech wymowy jest wspólnych dla całej Małopolski.
Na przykład udźwięcznianie bezdźwięcznych spółgłosek wymowa np. „g" zamiast „k" (sog malinowy) czy „z" zamiast „s". charakterystyczna jest dla nas nosowa wymowa "ą" i "ę" i wymowa końcówki "-enka", czyli nie "ręka" tylko "renka".
Małopolska mówi „ezelde" zamiast „eselde", "peezel" zamiast "pesel". Typowe jest także upraszczanie wymowy zbitek spółgłosek – „czy" zamiast „trzy", „dżemka" zamiast „drzemka".
Małopolscy piłkarze „szczelili gola", a nie „strzelili gola". Charakterystyczny jest też akcent wyrazowy, a właściwie przesunięcie akcentu w wołaczu na ostatnią sylabę. Partykuły "że" w trybie rozkazującym to np. "weźże", "idźże", "zróbże", "podajże", cichoże, cichożeż bądź. Do tego dochodzi cały zbiór wyrazów, które mają inne znaczenie lub regionalizmów typu "na pole" "borówki", "weka", flizy i klops gotowy.
Skoro Petru poległ „na polu", a Trzaskowski kandydując z Krakowa do Sejmu zmienia nazwisko na Czaskowski, to wygląda na to, że umacnia się wśród wyborców poczucie tożsamości regionalnej.
Politycy tylko się do tego dostosowują. Na ich wybór może mieć bowiem wpływ to, czy dany kandydat będzie postrzegany jako „swój", czy obcy". „Swój" co prawda może obietnic nie spełni, ale będzie potem łatwiej przycisnąć go na własnym terenie do ściany i wypomnieć co nieco. „Obcy" ucieknie do Warszawy i tyle możemy go widzieć.
Na kogo więc lepiej głosować, na „swojego", czy „obcego"?
Dyskusja: