BĘDĄ CIĘCIA W PENSJACH BIBLIOTEKARZY
Rada Miasta w Kalwarii Zebrzydowskiej nie zgodziła się na zwiększenie pieniędzy na utrzymanie Biblioteki Miejskiej. Chodziło o 30 tysięcy złotych, o które poprosiła burmistrza Augustyna Ormantego dyrektorka placówki Bogusława Moskała.
Ten przerzucił problem na radę, bo wymagało to zmian w budżecie. Tymczasem w radzie zaczęła się dyskusja i szukanie winnego marazmu.
W efekcie tego negatywnego głosowania pięciu pracowników biblioteki od 1 października będzie musiało mieć obniżony czas pracy z pełnego etatu na siedem ósmych etatów i oczywiście pensję. Przynajmniej tak planuje zrobić szefowa placówki.
PODWYŻKA DLA DYREKTORKI, BURMISTRZ MIAŁ SZCZERE INTENCJE
Podczas burzliwej sesji rajcy obarczyli winą za „pustki w kasie" dyrektorkę. Wyciągnęli jej, że niedawno sama otrzymała podwyżkę pensji od burmistrza Augustyna Ormantego. Teraz dostaje pensję o tysiąc złotych większą. Jak wyliczyliśmy to około 7,5 tys. zł brutto.
Jak twierdził burmistrz, miał on szczere intencje, wyrównał dyrektorce pensję z księgową, która pracuje w placówce.
Podwyżka zbulwersowała radnych, którzy uznali, że dyrektorka jeśli chce ciąć pensje pracownikom w placówce powinna zacząć od siebie i księgowej.
Oliwy do ognia dolewa przedstawicielka tzw. „strony społecznej", która na sesjach w Kalwarii Zebrzydowskiej ma dużo do powiedzenia.
W sumie panie dyrektorka i księgowa otrzymały 197 tysięcy złotych rocznie. Trudno się dziwić, że w kasie zabrakło pieniędzy – powiedziała Gazecie Krakowskiej oburzona Zofia Jończyk ze Stowarzyszenia Dolina Cedronu.
JEST POMYSŁ – POŁĄCZYĆ CENTRUM KULTURY Z BIBLIOTEKĄ
Zdaniem radnych biblioteka jest źle zarządzana i powinna zostać natychmiast „zreformowana". Są już pomysły.
Trzeba się zastanowić nad połączeniem Centrum Kultury i Biblioteki w jedno i wrócić do tego co było kiedyś, a kwota dotacji nie może w przyszłym roku przekroczyć 500 tysięcy złotych – mówił radny Wiesław Łuczak.
Taki pomysł zakładałby między innymi zlikwidowanie etatu dyrektorki i księgowej. Dyrektorka Bogusława Moskała próbowała się bronić przed atakami radnych i tzw. „strony społecznej".
Biblioteka ma za mało środków, bo roku na rok są one zmniejszane. Chcecie na mnie zrzucić odpowiedzialność, chcecie usłyszeć, że to moja wina? Nie zgadzam się z tym – mówiła podczas sesji Bogusława Moskała.
Biblioteka Publiczna w Kalwarii Zebrzydowskiej kosztuje gminę 574 tys. zł rocznie. Z tej kwoty 83 procent zostało przeznaczonych na wynagrodzenia, a jedynie 21 tys. zł na zakupu książek. Biblioteka posiada cztery filie w Brodach, Leńczach, Przytkowicach i Stanisławiu Dolnym.
Dyskusja: