Było tak. W grudniu odchodząca ze stanowiska burmistrz Ewa Filipiak zostawiła w spadku swojemu następcy budżet na 2015, w którym jedną z dużych inwestycji była przebudowa ulicy Mickiewicza. Mateusz Klinowski budżet poprawił, wykreślając z niego między innymi takie duże projekty jak przebudowa tej ulicy.
Według pomysłu Ewy Filipiak rewitalizacja ulicy na trasie z Wadowic do Choczni miała być była całkowitą przebudową drogi, chodników, kanalizacji, miejsc parkingowych oraz usadowienie nowej zieleni miejskiej i oświetlenia. Projekt Filipiak leży w szufladach urzędników ratusza.
Jak tłumaczył radnym Mateusz Klinowski w grudniu, wycofanie się z inwestycji spowodowane miało być tym, że wniosek gminy na dofinansowanie z Narodowego Programu Przebudowy Dróg Lokalnych (tzw. "schetynówek") "nie znalazł się na liście rankingowej". Takie uzasadnienie wpisał do projektu autopoprawek. Radni kupili te tłumaczenia i przegłosowali poprawkę.
Tymczasem po pół roku ulica Mickiewicza wraca na sesję Rady Miejskiej i nowy burmistrz zmienia zdanie proponując radnym zmianę w budżecie. Przebudowa ulicy ma kosztować 7,2 mln złotych. Klinowski tłumaczy dziś zmianę tym, że Wadowice otrzymają jednak pieniądze ze „schetynówek", w sumie ma być tego 2,9 mln zł. Pieniądze trzeba jednak wydać i przeprowadzić remont do końca roku. Czasu jest mało.
Wielu specjalistów uważa, że miasto będzie musiało się naprawdę postarać, by tak duży remont wraz z jego rozliczeniem doprowadzić do szczęśliwego finału. Dodatkowo ratusz musi zwiększyć swoje zadłużenie z kredytów o ponad pół miliona złotych.
Mateusz Klinowski chwali się dziś „schetynówką" i próbuje propagandowo m.in. na Facebooku przekuć to w swój własny sukces. Paradoksalnie jednak człowiek, który twierdził, że poprzednia burmistrz doprowadziła miasto do upadku stał się dziś wykonawcą projektów Ewy Filipiak. Tym razem inwestycja Filipiak może mieć jednak łatwiej, bo przeciwko niej nie wystąpi... Mateusz Klinowski, a i pewnie Rada Miejska, w której większość ma komitet Filipiak Wspólny Dom nie będzie miał nic przeciwko.
Dyskusja: