Ostatnio poseł Marek Sowa (KO) postanowił napisać do wójta Lanckorony Tadeusza Łopaty. Zrobił to jednak wkładając szpilę w samego wójta, a to wywołało soczystą odpowiedź włodarza Lanckorony.
W swoim zapytaniu poselskim, Marek Sowa zapytał o to, czy wójt rzeczywiście, mimo sprzeciwu mieszkańców, złożył wniosek o nadanie praw miejskich Lanckoronie. I na tym można by zakończyć pytanie. Jednak poseł dodał coś jeszcze.
Pragnę zauważyć, że pełniąc funkcję publiczną, powinien Pan z należytym szacunkiem odnosić się do osób mających odmienne od Pana stanowisko, bez względu na to, czy pełnią funkcję publiczną, czy są "tylko" mieszkańcami gminy - czytamy w piśmie Marka Sowy.
To tak rozsierdziło wójta, że postanowił przypomnieć Sowie, jakie hasła wygłaszał niegdyś w czasie demonstracji na lanckorońskim rynku. Dodatkowo wójt dał wykład o tym, czym jest "napomnienie" czy "pouczenie" dając do zrozumienia, że sam rozumie bardzo dobrze znaczenie tych słów, a także to, iż wie co to szacunek dla ludzi.
Bez jakichkolwiek podstaw, insynuuje Pan, mój rzekomy brak szacunku wobec jakichś osób i usiłuje Pan (jakim prawem) mnie pouczać i "przywoływać do porządku" - napisał w swojej odpowiedzi Tadeusz Łopata.
To, co jeszcze zdenerwowało wójta to fakt, iż poseł pozwolił sobie na takie prywatne wybiegi w oficjalnym piśmie, co zresztą w swojej odpowiedzi zrobił i sam wójt.
Nota bene, tego typu pouczenia, zupełnie bezpodstawne i równocześnie bezsensowne w piśmie o charakterze służbowym, muszą przynajmniej niepokoić. Ale najwyraźniej chodziło o to, by w oficjalnym piśmie przekazać potomności, pozostawić jako dokument, jawnie kłamliwe oskarżenie dotyczące mojej osoby. Żałosne, gdy tak postępuje poseł Rzeczypospolitej - dodał na koniec, składają wyrazy szacunku, wójt Tadeusz Łopata.
Dyskusja: