Rządzący Polską myślą już o kolejnych wyborach. Jesienią 2023 roku kończy się kadencja parlamentarna i jednocześnie kadencja samorządowa.
Z tego względu w październiku i listopadzie 2023 roku musiałyby się odbyć wybory najpierw do Sejmu i Senatu, a następnie wybory gminne, powiatowe i wojewódzkie, do tego jeszcze wybory na wójtów i burmistrzów oraz prezydentów miast.
Ostatnio w kręgach Prawa i Sprawiedliwości pojawił się pomysł, by wybory samorządowe przesunąć, a wójtom, burmistrzom i prezydentom przedłużyć i tak już najdłużej, bo pięć lat trwająca kadencję.
Coraz więcej polityków PiS publicznie mówi o tym pomyśle. Niedawno wspominał o takiej możliwości poseł PiS z Wadowic Filip Kaczyński. Teraz do polityków sondujących publicznie termin nowych wyborów dołączył wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki.
Tu jest pewien kłopot. PKW sygnalizuje, że to przedsięwzięcie nie do udźwignięcia. Jesteśmy zdecydowani zaproponować ustawę, która przesunie termin wyborów samorządowych o pół roku – zaznacza wicemarszałek Terlecki w rozmowie z Radiem Kraków. – Kadencji wyborczej nie można skrócić, ale można ją nieco wydłużyć. Wybory by pewnie były wiosną. Pytanie, czy razem z wyborami europejskimi, które wypadają w maju, czy trzeba będzie to rozdzielić – dodaje.
Dyskusja: