Nie da się ukryć, że to zabrzmiało jak akt oskarżenia wobec rządzących powiatem i podległych im urzędników.
Dramatyczne świadectwo mężów kobiet, pracujących dla starostwa, które ponad rok temu padły ofiarą nożownika w Wadowicach, wysłuchali radni powiatowi w czwartek na sesji (21.10) radni powiatu.
Przewodnicząca rady Zofia Kaczyńska dopuściła ich do głosu na prośbę radnych Jacka Jończyka i Marcina Krawczyńskiego. To, co usłyszeli starosta Eugeniusz Kurdas oraz wicestarostwa Beata Smolec, a także radni normalnemu człowiekowi nie pozwoliłoby spokojnie zasnąć. Tyle tylko, że właśnie rządzący powiatem, zdaniem mężów tych kobiet, nie wykazywali się do dziś empatią i współczuciem.
Przypomnijmy. W marcu 2020 roku w Wadowicach, w Środowiskowym Domu Samopomocy jeden z podopiecznych zaatakował nożem pracownice tego ośrodka. W wyniku ataku nożownika dwie kobiety w ciężkim stanie trafiły do szpitala. Mężczyzna został zatrzymany przez policję. Lekarzom udało się uratować życie kobiet, ale obie panie nie wyszły z tego zdarzenia bez szwanku i do dziś cierpią z tego powodu. Rany, które odniosły podczas napadu, nie pozwoliły im wrócić do pełnej sprawności.
To, co teraz powiem to głos mojej żony jak i również drugiej pokrzywdzonej. Chciałem wystąpić na sesji Rady Powiatu w sierpniu 2020 roku, ale nie dano mi takiej możliwości. Na moją prośbę musiałem czekać rok - przemawiał do radnych w czwartek Lucjan Radwan, mąż jednej z pokrzywdzonych. - Z przykrością muszę powiedzieć, że od dnia 10 marca 2020 roku, [...] do dnia dzisiejszego, ani mojej żonie, ani koleżance, które były ofiarami, nie udzielono żadnego wsparcia. Ani ze strony pana dyrektora, ani jednostek, którym podlega ośrodek, to jest Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie, Starostwo Powiatowe w Wadowicach, Urząd Wojewódzki w Krakowie. Nie chodzi o wsparcie finansowe, chodzi o jakiekolwiek zainteresowanie.
Jak dodał, w dniu wypadku, jego rodzinie świat się zawalił, wywrócił do góry nogami. Żona miała głęboko poderżniętą całą szyję, z uszkodzeniami krtani i stawu barkowego. Tylko dzięki fachowej pierwszej pomocy kolegów z pracy nie zmarła. W szpitalu, od lekarza przeprowadzającego operację ratującą życie dowiedział się, że to było profesjonalne cięcie, by zabić. Na OIOM-ie kazano mu przygotować się na najgorsze.
W domu została trójka dzieci. Co im powiedzieć? Tego się nie da opisać - mówił mężczyzna.
Po wyjściu ze szpitala żona wymagała opieki 24 godziny na dobę. Dużym wsparciem okazał się zespół terapeutyczny, który poruszył niebo i ziemię, by ratować kobietę. Ale jak podkreślał mężczyzna i wówczas urzędnicy starostwa i władze powiatu nie okazały empatii.
Przez 9 miesięcy od wypadku musieliśmy szukać prywatnych gabinetów, ponieważ czas oczekiwania na refundowaną (usługę - dop. red.) to okres jednego roku, a czasami i dłużej. Chcę jasno podkreślić, że zarówno rodzina, znajomi, koleżanki z pracy żony oraz doktor Krawczyński, który od początku objął żonę opieką medyczną, wspierali nas przez cały czas do dnia dzisiejszego. Aktualnie żona czeka na rentę, a do pracy już chyba nigdy nie wróci. Jest kaleką - powiedział.
Występując przed radą, mąż poszkodowanej powiedział, że dziś nie oczekuje już żadnej pomocy z ich strony.
Na tą pomoc liczyliśmy na samym początku. W mojej ocenie oprócz władz powiatu, które nie zdały egzaminu w obliczu całego zdarzenia, jak również środowisko Środowiskowego Domu Samopomocy, jak i dyrektor PCPR pani Barbara Pindel - Polaszek. Skierowały swoje siły na to, aby bronić siebie przed ewentualną odpowiedzialnością - dodał Radwan.
Podczas wystąpienia mężczyzna podkreślał, że od początku pracodawca, czyli starostwo nie wykazywało żadnego zainteresowania losem jego żony. Jak dodał, nie wyciągnięto żadnych wniosków, nie wdrożono żadnych procedur.
Żadnych środków ochrony pracowników, jakby się nic nie stało. Mało tego, chętnie pozbyto się wszystkich terapeutów, którzy feralnego dnia stanęli na wysokości zadania. Po co świadkowie, którzy mogą wiele powiedzieć. Mam tylko jedną prośbę, żebyście Państwo wyciągnęli wnioski z tego zdarzenia i w przyszłości nie przechodzili obojętnie w tak dramatycznych sytuacjach - zakończył swoje wystąpienie Lucjan Radwan. - Jako mieszkaniec powiatu wadowickiego straciłem zaufanie do władz powiatu, oraz wszystkich instytucji pomocniczych.
W czwartek swoje świadectwo przedstawił radnym również mąż drugiej poszkodowanej w napadzie z marca 2020 roku Wojciech Odrobina.
Żona miała więcej szczęścia. Miała tylko podciętą szyję. Rana na szczęście omijająca najważniejsze, gardło i tętnicę. Żona po trzech dniach mogła opuścić szpital. Jeśli chodzi o kontakt ze strony pracodawcy, czyli Środowiskowego Domu Samopomocy, PCPR-u, starostwa, to mam wrażenie jakby wszyscy zapadli się pod ziemię - mówił Wojciech Odrobina.
Mężczyzna poinformował, że pierwszy kontakt z bezpośrednim przełożonym jego żona miał dopiero w sierpniu zeszłego roku, choć napad wydarzył się w marcu.
Starostwo Powiatowe, Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie, tej pomocy rodzinie nie widzieliśmy, bo nie było żadnego kontaktu. Mieliśmy też duży problem z protokołem z wypadku. Mieliśmy ten protokół w maju. Protokół był wymagany przez ubezpieczyciela do wypłaty pieniędzy. Nie było się z kim skontaktować, pan dyrektor był niedostępny - powiedził mąż zaatakowanej nożem.
Podobnie jak w pierwszym przypadku, kobieta jedyną pomoc, jaką otrzymała, to tą od kolegów z pracy.
Żona postanowiła, że wróci do tej pracy. Pracowała tam tylko rok. Teraz już tam nie pracuje, jak cała reszta tych terapeutów. Chciałbym jako mąż poszkodowanej, żeby Państwo wyciągnęli wnioski z tej sytuacji, bo taka sytuacja mogła się skończyć dużo bardziej tragicznie. Dobrze by było, żeby były tam jakieś zabezpieczenia powprowadzane, bo to się może powtórzyć - zakończył swoje wystąpienie Wojciech Odrobina.
Po wysłuchaniu relacji obu mężczyzna sali sesyjnej zapadła cisza. Nikt nie odniósł się do tego, co powiedzieli. Na zarzuty mężów nie odpowiedzieli ani starosta Eugeniusz Kurdas, ani wicestarosta Beata Smolec, ani dyrektorka PCPR Barbara Pindel Polaszek.
Na zakończenie sesji przewodnicząca rady Zofia Kaczyńska wyraziła nadzieję, że starostwo nie pozostawi tej sprawy bez odzewu.
:: Sesja Rady Powiatu, wystąpienie od 1h 12 min
Dyskusja: