W dużych miastach Polski kobiety protestują na ulicach przeciwko opublikowaniu wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. W Wadowicach młode kobiety też postanowiły zaprotestować.
Na Facebooku wyznaczono termin na godzinę 20 w piątek (29.01), miejsce rynek.
W odpowiedzi na publikację pseudowyroku pseudotrybunału, który bezprawnie wprowadzi zakaz aborcji w Polsce, sprowadzając kobiety do roli inkubatorów, idziemy na spacer na Rynek w Wadowicach (...). Nigdy nie będziesz szła sama! Zgromadzenia spontaniczne są legalne! - zachęcała na portalu społecznościowych organizatorka pani Kamila z Kielc.
Według zgłoszenia na portalu społecznościowym w manifestacji miały wziąć udział 53 osoby, ale tak się nie stało. Odzew w Wadowicach nie był duży.
Wieczorem pod fontanną zebrało się w sumie siedem młodych kobiet. Przyniosły transparenty, odznaki i megafon. Przez chwilę byli też trzej młodzi mężczyźni, ale sobie poszli. Przechodzący obok nieliczni wadowiczanie nie byli zainteresowani.
Tej grupce przyglądali się za to z dala z dwóch radiowozów miejscowi policjanci. Nie było potrzeby interwencji z ich strony. Manifestacja przebiegała spokojnie jakby właściwie jej nie było.
Nie było przemówień. Organizatorce protestu, młodej dziewczynie z Kielc, w padającym gęsto śniegu zepsuł się megafon. Dziewczyny słuchały muzyki puszczanej ze smartfona. Pod napisem "Wadowice" wydeptały w śniegu znak "błyskawicy".
Po oczekiwaniu przez kilkadziesiąt minut na inne osoby, które mogłoby dołączyć, dziewczyny zdecydowały się rozwiązać zgromadzenie i rozejść się.
Na koniec sfrustrowana przebiegiem zdarzenia organizatorka z Kielc pouczyła dziennikarza portalu Wadowice24.pl, że nie powinien w ogóle jej nagrywać, ponieważ... "sobie nie życzy".
Dyskusja: