W miniony weekend w Polsce w dużych miastach odbyły się protesty "marszu wolności" przeciwko obostrzeniom sanitarnym w czasie epidemii. Organizatorzy nie wierzą, że koronawirus jest realnym niebezpieczeństwem i zagrożeniem.
W sobotę ma być podobnie w Andrychowie. Antycovidowcy, bo tak zaczęto ich oznaczać, chcą się spotkać na placu Mickiewicza o godz. 17. Wstępnie wolę w proteście na portalu społecznościowym wyraziło prawie 700 osób. Czy wszyscy przyjdą? To się jeszcze zobaczy.
Tymczasem władze Andrychowa nie zamierzają zakazywać protestu w mieście w czasie epidemii.
Ludzie mają różne poglądy i mogą sobie protestować. Ja się z nimi nie zgadzam i nie popieram tego, ale jeśli tego chcą, to mają do tego prawo. Nie będziemy niczego zakazywać - powiedział nam burmistrz Tomasz Żak.
Władze mają jednak prośbę do protestujących, by ci zachowali dystans i nosili maseczki, czego wymagają przepisy. problem w tym, że stoi to właśnie w sprzeczności z poglądami i zachowaniem antycovidowców, którzy na innych protestach w Polsce nie stosowali się do tych zaleceń, a co więcej właśnie w proteście maseczek nie zakładali.
Andrychowianie mówią NIE dla powracających obostrzeń sanitarnych, które rażąco ograniczają naszą wolność, co ma negatywny wpływ na nasze życie prywatne jak i zawodowe. Każdy świadomy człowiek potrafi wyciągnąć logiczne wnioski z sytuacji, które obecnie mają miejsce - temat COVID-19 jest tak nadmuchany we wszystkich mediach, że nie trudno zorientować się, że jesteśmy robieni w konia. Kto za tym wszystkim stoi? Żądamy zakończenia plandemii! - napisał w portalu społecznościowym organizator protestu Jakub Mikołajek.
Autor powołując się na "autorytety naukowe i medyczne" żąda zaniechania wszelkich testów, izolacji i kwarantanny.
Największe autorytety światowe (m.in. prof. Sucharit Bhakdi, prof. John Ioannidis, prof. Klaus Puschel) twierdzą, że nowy koronawirus COVID-19 NIE różni się od innych koronawirusów, że liczba osób, dla których ten wirus okazał się śmiertelny jest o wiele razy niższa niż podają oficjalne dane. Nieuzasadnione jest generowanie paniki i strachu oraz ograniczanie praw obywatelskich. "Marsz o wolność" to kontynuacja protestów, które odbyły się w Polsce od początku ogłoszenia epidemii - zachęca organizator protestów.
Choć autor pomysłu z Andrychowa nie mówi, jak będzie wyglądał protest na placu Mickiewicza, to warto wiedzieć, że powiat wadowicki jest w żółtej strefie. Od soboty wchodzi tutaj w życie kolejny rygor, czyli obowiązek zasłaniania ust na wolnym powietrzu. Rządzący zapowiadają, że policja będzie karała mandatami 500 zł za brak maseczek. W tej sytuacji protestujący muszą rozważyć, czy taka konfrontacja z władzą będzie dla nich opłacalna. Z drugiej strony prawo do protestów i wyrażania własnych przekonań jest fundamentem "zdrowej demokracji".
Dyskusja: