Dla nich epidemia nie jest prawdziwym zagrożeniem, a rygory dotyczące bezpieczeństwa zdrowotnego są ograniczeniem ich wolności. W całej Polsce mają się odbyć manifestacje przeciwko ograniczaniu wolności obywatelskiej w związku z epidemią. Jednym z takich protestów ma być ten organizowany w sobotę, 17 października, w Andrychowie na placu Mickiewicza.
Po dwóch dniach od ogłoszenia protestu organizator Jakub Mikołajek ma już blisko 400 osób chętnych, którzy deklarują, że wezmą udział w wydarzeniu (TUTAJ).
Andrychowianie mówią NIE dla powracających obostrzeń sanitarnych, które rażąco ograniczają naszą wolność, co ma negatywny wpływ na nasze życie prywatne jak i zawodowe. Każdy świadomy człowiek potrafi wyciągnąć logiczne wnioski z sytuacji, które obecnie mają miejsce - temat COVID-19 jest tak nadmuchany we wszystkich mediach, że nie trudno zorientować się, że jesteśmy robieni w konia. Kto za tym wszystkim stoi? Żądamy zakończenia plandemii! - napisał w portalu społecznościowym organizator protesty.
Autor powołując się na "autorytety naukowe i medyczne" żąda zaniechania wszelkich testów, izolacji i kwarantanny.
Największe autorytety światowe (m.in. prof. Sucharit Bhakdi, prof. John Ioannidis, prof. Klaus Puschel) twierdzą, że nowy koronawirus COVID-19 NIE różni się od innych koronawirusów, że liczba osób, dla których ten wirus okazał się śmiertelny jest o wiele razy niższa niż podają oficjalne dane. Nieuzasadnione jest generowanie paniki i strachu oraz ograniczanie praw obywatelskich. "Marsz o wolność" to kontynuacja protestów, które odbyły się w Polsce od początku ogłoszenia epidemii - zachęca organizator protestów.
Dyskusja nad tym, czy koronawirus jest realnym zagrożeniem dla zdrowia, czy tylko wymysłem mediów i polityków, trwa w Internecie już kilku miesięcy. To jeden z tych sporów współczesnego świata o charakterze nierozstrzygalnym.
Choć autor pomysłu z Andrychowa nie mówi, jak będzie wyglądał protest na placu Mickiewicza, to warto wiedzieć, że powiat wadowicki jest w żółtej strefie. Od soboty wchodzi tutaj w życie kolejny rygor, czyli obowiązek zasłaniania ust na wolnym powietrzu. Rządzący zapowiadają, że policja będzie karała mandatami 500 zł za brak maseczek.
W tej sytuacji protestujący muszą rozważyć, czy taka konfrontacja z władzą będzie dla nich opłacalna. Z drugiej strony prawo do protestów i wyrażania własnych przekonań jest fundamentem "zdrowej demokracji".
Jesteście ciekawi, jaki będzie finał tej historii?
Dyskusja: