Mamy XXI wiek, wolność słowa, wolność wyrażania poglądów, z dumą mówimy o naszej przeszłości, niczego nie ukrywamy, jesteśmy krajem nowoczesnym – czyżby? Patrząc na to, co się stało w Kalwarii Zebrzydowskiej, można mieć jednak wątpliwości. Są u nas wciąż tematy tabu, których tykać nie wolno, a historia przynajmniej ta wykładana w podręcznikach, w przestrzeni publicznej na pomnikach, ma być „politycznie poprawna", czytaj kadłubowa i ocenzurowana. Oto przykład.
Profesor Bronisław Chromy zdecydował się jednak wycofać tablicę na pomniku poświęconym żołnierzom Armii Krajowej w Kalwarii Zebrzydowskiej. Powód? Napis, choć prawdziwy zgodny z historią, kłuł w oczy niektórych kalwarian.
Jerzy Rojek, Nomen Omen działacz pierwszej Solidarności, a od kliku lat mieszkaniec Kalwarii Zebrzydowskiej i samozwańczy szef Obywatelskiej Organizacji Strażniczej Watch Dog, domagał się już od dłuższego czasu od samorządu swojego miasta wykreślenia nazwiska generała Brunona Olbrychta ps. Olza z pomnika "Wolności i Niepodległości".
Mnóstwo pism, wystąpień na sesjach Rady Miejskiej, polemik, dyskusji, a nawet zaangażowanie w sprawę Instytutu Pamięci Narodowej doprowadziło do tego, że tablica z nazwiskiem gen. Bruno Olbrychta kilka dni temu zniknęła z pomnika. Jerzy Rojek może być zadowolony, ale czy tak naprawdę ma powody do dumy?
Pomnik autorstwa uznanego polskiego artysty, rzeźbiarza Bronisława Chromego od ponad czterech lat stoi na skwerze przy ul. Mickiewicza, w sąsiedztwie miejskiego stadionu. Zdaniem Jerzego Rojka generał nie zasługiwał na to, by jego nazwisko znajdowało się na pomniku.
Bruno Olbrycht (1895-1951) to niewątpliwie postać związana z naszym regionem, w Wadowicach uczył się między innymi w gimnazjum. W czasie I wojny światowej walczył w Legionach Polskich, potem zasłużył się na froncie wschodnim podczas walk z Ukraińcami, a następnie w wojnie z bolszewikami. W czasach II Rzeczpospolitej był m.in. komendantem Centrum Wyszkolenia Piechoty w Rembertowie. W trakcie kampanii wrześniowej był dowódcą 39 Dywizji Piechoty, dostał się do niemieckiej niewoli, przebywał w oflagach. W 1941 roku został zwolniony z niewoli. Szybko też odnalazł się w szeregach Armii Krajowej. W sierpniu 1944 w czasie akcji "Burza" był dowódcą Grupy Operacyjnej AK „Śląsk Cieszyński". Był wówczas jednym z głównych dowódców AK na południu Polski, który miał organizować walki powstańcze w naszym regionie.
We wrześniu 1944 Niemcy aresztowali generała i umieścili w areszcie sądu w Kalwarii Zebrzydowskiej. Hitlerowcy nie zdawali sobie jednak sprawy, kogo mają w ręku. Na drugi dzień po aresztowaniu, 28 września 1944 roku, odziały partyzanckie Setka, Szczerba i Limba 12 pułku piechoty AK pod dowództwem porucznika Alojzego Piekarza ps. Lep uwolniły z aresztu gen. Olbrychta i aresztowanych innych Polaków.
To właśnie to wydarzenie upamiętnia pomnik "Wolności i Niepodległości" w Kalwarii Zebrzydowskiej. Sam pomnik według twórcy Bronisława Chromego miał być formą złożenia hołdu partyzantom AK.
Według jednak Jerzego Rojka nazwisko generała było tutaj niepotrzebne, bo „Bruno Olbrycht był postacią niezwykle kontrowersyjną". Rojek biografię Olbrychta badał i doszukał się w niej „niechlubnych fragmentów". Chodzi między innymi o to, że Olbrycht po wojnie służył w Ludowym Wojsku Polskim, był dowódcą Warszawskiego Oddziału Wojskowego i organizował walkę z żołnierzami podziemia niepodległościowego, głównie zgrupowania Orlika, a więc zdaniem Rojka występował przeciwko niedawnym kolegom i podwładnym.
Ponadto Jerzy Rojek wypomina generałowi, że w czasie II Rzeczpospolitej kierował akcją pacyfikacji wsi ukraińskich na Kresach i jest odpowiedzialny za spalenie cerkwi prawosławnej podczas jednej z takich akcji.
Paradoksalnie, niszczenie cerkwi prawosławnych w międzywojennej Polsce nie było tak naprawdę wymysłem generała Olbrychta, a wręcz zaplanowaną, zrealizowaną zgodnie z obowiązującym ówcześnie prawem, akceptowaną przez Sejm i prezydenta doktryną polonizacji w Rzeczypospolitej, która w ten sposób likwidowała na ziemiach wschodnich pozostałości caratu. Między innymi z tego samego powodu zniszczono cerkwie w Warszawie.
Napis na pomniku nie wynosił generała na piedestał, a jedynie stwierdzał fakt historyczny. Chromy napisał tak:
Partyzantom Armii Krajowej pod dowództwem por.Alojzego Piekarza ps. „Lep", którzy we wrześniu 1944 r. wyrwali z rak Gestapo w Kalwarii Zebrzydowskiej gen. bryg. Bruno Olbrychta ps. „Olza" - Społeczność Gminy"
Najlepszą puentą tej historii jest przykry fakt dla poprawiaczy monumentów, że przy tej samej ulicy w Kalwarii Zebrzydowskiej stoi gmach Liceum Ogólnokształcącego, dawniej sądu i więzienia.
Na frontonie budynku znajduje się tablica upamiętniająca słynne wydarzenie z września 1944 z nazwiskiem nie kogo innego jak... generała Bruno Olbrychta. Jest więc jeszcze sporo do poprawienia.
Dyskusja: