Zacznijmy od tego, że burmistrz Tomasz Żak sam sobie jest winien. Na poniedziałkową (15.06) sesję Rady Miejskiej trafiła jego uchwała, która dokonywała zmian w budżecie. Bardzo dużych zmian.
Za jednym zamachem w tej samej uchwale radni mieli przeznaczyć specjalną pożyczkę dla miejskiej elektrociepłowni 3 mln zł na zakup pieców wraz ze 150 tysiącami zł na remont drogi w Rzykach Młocki. O ile remont drogi nie budzi kontrowersji, to wydatkowanie w Andrychowie kolejnych milionów dla elektrociepłowni już tak.
Burmistrz i jego ludzie - zdaniem opozycji- wymyślili fortel, by powiązać obie uchwały. Przewidywali zresztą słusznie, że w 21 - osobowej radzie znajdą się tacy, którzy nie będą chętni na zadłużanie miasta na rzecz ratowania elektrociepłowni, która dla finansów Andrychowa stała się kulą u nogi. Ale kto by się ośmielił zagłosować przeciwko drodze w Rzykach? Tutaj jednak rządzący się przeliczyli.
Fortel burmistrza obnażyła radna Alicja Studniarz (PiS) i złożyła wniosek o rozdzielenie obu uchwał. O dziwo, jej wniosek przeszedł mimo, że opozycja w radzie jest teraz w mniejszości. Za jej wnioskiem zagłosował między innymi Czesław Rajda (SLD).
To wywołało popłoch u rządzących miastem. Na stole leżała bowiem osamotniona uchwała z pożyczką 3 mln dla elektrociepłowni, która bez handicapu w postaci drogi w Rzykach mogła wylądować w koszu.
W takiej atmosferze rządzący wymyślili kolejny fortel.
Sesję przerwano, a przewodniczący rady Roman Babski tłumaczył, że potrzeba czasu na "rozdzielenie obu uchwał", potem dorzucono jeszcze argument, że uchwały muszą być opiniowane ponownie przez komisje. Tym samym dalsze obrady były ich zdaniem niemożliwe i ostateczną decyzję w sprawie elektrociepłowni przeniesiono na kolejny dzień.
Trzeba być naiwnym, żeby nie wiedzieć, że teraz radni z rządzącej koalicji będą mieli łamane kręgosłupy. Czeka ich długi wieczór, w którym będą przekonywani do tego jak mają głosować za zadłużeniem miasta i wpompowaniem kolejnych milionów w elektrociepłownie - komentował po sesji jeden z radnych PiS.
Zdaniem opozycji sprawa dalszego zadłużenia miasta w sytuacji, gdy burmistrz wypłaca swoim współpracownikom wielkie nagrody finansowe, jest kolejnym skokiem na publiczne pieniądze. Przypomnijmy. W zeszłym tygodniu radny PiS Krzysztof Kubień ujawnił, że burmistrz Tomasz Żak wypłacił swoim 14 współpracownikom aż ćwierć miliona złotych. Najwyższa nagroda wynosiła 50 tysięcy złotych.
Dyskusja: