Obiegowa i tradycyjna nazwa rynku w Wadowicach przybierała już różne formy, ale nową zaproponował szef tutejszej Platformy Obywatelskiej radny powiatowy Sebastian Mlak.
Przy okazji zaproszenia mieszkańców na zbiórkę podpisów poparcia dla kandydata Rafała Trzaskowskiego podał na plakacie, że akcja będzie miała miejsce na... "Rynku Głównym" w Wadowicach.
Ta oczywista wpadka z lokalizacją szybko spotkała się z komentarzem ze strony politycznego antagonisty Sebastiana Mlaka posła Filipa Kaczyńskiego z Wadowic.
Wiem, że Waszemu Dublerowi nie jest po drodze z Kościołem ale z samego szacunku do Świętego... PLAC JANA PAWŁA II, a nie „rynek główny" - napisał do Sebastian Mlaka na Facebooku poseł Prawa i Sprawiedliwości Filip Kaczyński.
Wpadkę sztabowców PO zauważyli też inni Internauci.
A gdzie jest takie coś w Wadowicach? - pyta kolejny komentator.
Co ciekawe, ta wpadka może paradoksalnie pomóc w nagłośnieniu wydarzenia. Dla zwolenników kandydata PO sprawa oficjalnej nazwy rynku w Wadowicach pewnie nie ma żadnego znaczenia.
Jednocześnie lokalny spór pomiędzy politykami PiS i PO odtwarza polaryzację ogólnokrajową, na której wszak zależy obu partiom. Sama kampania prezydencka na gruncie lokalnym jest i tak nijaka.
Sztabowcy PiS ograniczyli ją do powieszenia banerów prezydenta Andrzeja Dudy, a sztabowcy PO nie zdążyli nawet pościągać banerów Małgorzaty Kidawy - Błońskiej.
Jednocześnie w czwartek na Facebooku Internauci podają sobie informację z której wynika, że w jednej z wadowickich firm zbierano podpisy na Rafała Trzaskowskiego. Jak pisze informator właścicielka firmy "kazała pracownikom złożyć podpisy, bo inaczej ich zwolni". Byłoby źle, gdyby tak miała wyglądać ta kampania.