WADOWICE - Uchwała krajobrazowa nigdy w Wadowicach nie miała dobrego pijaru. Stąd trudno się dziwić, że ostatecznie w tej kadencji samorządu zdecydowano się z nią pożegnać na dobre i nie zawracać sobie nią głowy.
Tak naprawdę poza kilkoma progresywistami mało kto będzie po niej płakał. Uchwała krajobrazowa miała zakazywać i ograniczać reklamy zewnętrzne na budynkach, dodatkowo regulowała ich wielkość, a co ciekawe wstępne zapisy uchwały określały nawet wysokości płotów i krzyży w gminie.
Na ostatniej sesji radni zdecydowali na wniosek burmistrza Bartosza Kalińskiego o wycofaniu się z przygotowania uchwały krajobrazowej. Wadowice nie będą też kontynuować prac zleconych firmie zewnętrznej nad przygotowaniem przepisów, nie będzie też kolejnych konsultacji społecznych, które co tu kryć i tak cieszyły się marnym zainteresowaniem mieszkańców.
Skąd taka decyzja?
W Radzie Miejskiej postawiono na pragmatyzm, a stronnictwo postępowe wygrało z progresywnych. Jak mówi przewodniczący rady Piotr Hajnosz, który należy do zwolenników wycofania się z tej uchwały, jej wprowadzenie w życie oznaczałoby dla mieszkańców jedynie represje.
Uchwała krajobrazowa była za bardzo represyjna. Zakaz reklam zewnętrznych i ich ograniczenie w praktyce oznaczałoby, że musimy ścigać właścicieli kamienic i karać ich mandatami. Tymczasem straż miejska i tak ma już sporo innych zadań. My mamy inne spojrzenie na sprawy gminy i naszym celem nie jest ściganie mieszkańców karami i mandatami - mówił nam Piotr Hajnosz.
Poza represyjnym charakterem przepisów, które banerów w mieście i ograniczały reklamy na budynkach do szyldów, zdecydowały też sprawy finansowe.
Jak informowała na ostatniej sesji Teresa Radwan - Cycoń, kierownik wydziału planowania przestrzennego w Wadowicach, wykonanie uchwały wiązałoby się z dodatkowymi kosztami dla urzędu. Ktoś bowiem musiałby opiniować i zatwierdzać reklamy wieszane przez mieszkańców w formatach dopuszczonych przez uchwałę, ktoś też musiałby egzekwować ten przepis. Kierownik wyliczyła, że to wiązałoby się z dodatkowym zatrudnieniem i innymi kosztami liczonymi na ok. 200 tysięcy złotych rocznie.
Radni Prawa i Sprawiedliwości i radni komitetu "Razem dla mieszkańców i gminy Wadowice" swoimi głosami odrzucili zatem pomysł dalszych prac nad uchwałą, którą w poprzedniej kadencji chciał wprowadzić były burmistrz Mateusz Klinowski.
Dyskusja: