W lokalnych mediach pojawiają się informacje odnośnie projektu budowy wielkiego ośrodka narciarskiego na blisko 270 hektarach Parku Krajobrazowego Beskidu Małego, które pozostawiają wiele do życzenia, jeśli idzie o rzetelność przekazu i obiektywizm. Najwyższy czas by głos zabrali mieszkańcy Rzyk – ci, którzy są najbardziej zatroskani o swoją przyszłość po upublicznieniu projektu zmiany planu miejscowego.
Dlaczego mieszkańcy Rzyk w zdecydowanej większości powiedzieli „NIE" projektowi i złożyli podpisy pod listami protestami przeciw planowanej inwestycji? Skąd tak duża determinacja w walce o własną przyszłość i uchronienie ich miejscowości przed dewastacją, jaka dokonałaby się wskutek realizacji planu budowy? Dlaczego ci, którzy kilka lat wcześniej składali podpisy za rozbudową ośrodka „Czarny Groń", dziś tak diametralnie zmienili swoje zdanie i czy można w ogóle mieć do nich o to pretensje?
Cofnijmy się do roku 2012 – problem bezrobocia w gminie jest poważny. Zrozumiałe są wówczas starania władz lokalnych o poprawę tej sytuacji. Powstaje wizja budowy wielkiego ośrodka narciarskiego na stokach Beskidu Małego w Rzykach. Wobec dramatu braku miejsc pracy pewne ustępstwa na rzecz ingerencji w tereny przyrodniczo cenne i obniżenie jakości środowiska życia wydają się być zrozumiałe. Zapewne ten argument przeważa u burmistrza Andrychowa i reprezentantów instytucji, którzy uzgadniają i zatwierdzają poszczególne etapy dokumentacji.
Mija jednak kilka lat i oto jesteśmy w roku 2018 – sytuacja diametralnie się zmienia. Bezrobocie gwałtownie spadło, zaczyna brakować rąk do pracy. Aby zapewnić funkcjonowanie wielkiego kompleksu narciarskiego z całą siecią infrastruktury turystycznej, konieczne będzie znalezienie całej rzeszy osób. Skąd ich wziąć?
Zapewne z zewnątrz – trzeba będzie zatrudnić obcokrajowców zza wschodniej granicy. Kiedy zaspokojona jest potrzeba zapewnienia środków do życia, u mieszkańców Rzyk na pierwszy plan wysuwają się z powrotem rzeczy ważne – ich prawdziwe potrzeby „przytłumione" wcześniej Ludzie są głęboko przywiązani do miejsca swojego pochodzenia i doceniają piękno swej miejscowości.
Świadomi są walorów przyrodniczo-krajobrazowych terenów, w których mieli szczęści się urodzić i żyć. Nie chcą u siebie dewastującej gospodarki; przeciwnie – chcą chronić swoją niepowtarzalną małą ojczyznę przed zniszczeniem. Czynnik ewentualnych korzyści materialnych czy też rzekomy „prestiż" ich miejscowości nie może się równać z tym, co dla nich jest rzeczywiście ważne: normalnym życiem w atmosferze spokoju, w harmonii z otaczającym ich światem, z nadzieją na spokojną przyszłość ich dzieci i wnuków.
Dotychczasowe konsultacje społeczne nakreślały zwykle bardzo ogólnikowo i w sposób jednostronny idee budowy wielkiego „ośrodka narciarskiego", który jak czarna chmura zaczyna pojawiać się na horyzoncie ich życia. Dopiero dziś widzą szczegółowe, rzeczywiste przebiegi planowanych tras i kolejek.
W wielu przypadkach są zbulwersowani informacją, że oto tuż koło ich domów zbudowane zostaną wyciągi kanapowe lub krzesełkowe, a obok ich zagród wytyczone zostaną nartostrady. Szczególnie mocno informacja ta dotyka tych, którzy z takim trudem budowali swe domy, inwestowali w swoją ojcowiznę, a obecnie zostali zderzeni z faktem fundowania im tuż koło własnej posesji infrastruktury narciarskiej, parkingów, kas, punktów gastronomicznych.
Przerażeniem ogarnia ich perspektywa życia w takim „sąsiedztwie"!
Wyciąg narciarski bowiem to tylko jeden z elementów zmiany ich środowiska życia. Do tego dochodzi: wielogodzinny hałas armatek śnieżnych i ratraków pracujących zwykle po zmierzchu, smogu świetlnego, unoszącego się nad ich miejscowością do późnych godzin nocnych, tłum ludzi zjeżdżających na kilka godzin lub dni, zakorkowanie dróg, nagły wzrost natężenia ruchu samochodowego i pieszego, do którego ich miejscowość nie jest i nigdy nie będzie w stanie się przystosować, gdyż w dużej części położona jest w wąskich dolinach rzeki Wieprzówki i jej dopływów, itd.
Czy ktokolwiek słucha ich zdania? Czy urząd miasta i gminy nie jest świadomy krzywd i szkód, jakie chce zafundować rdzennym mieszkańcom Rzyk?
Trudno zrozumieć zamysły inwestora, a już zupełnie pana burmistrza, którzy za wszelką cenę prą do realizacji wielkiego ośrodka narciarskiego na stosunkowo niskich stokach górskich (poniżej 900 m n.p.m.), dodatkowo w dobie zmian klimatycznych przejawiających się w coraz cieplejszych zimach. Czy zadano sobie w ogóle pytanie, skąd weźmie się woda do naśnieżania tak wielkich połaci tras narciarskich? Czy zdają sobie sprawę z tego, że zabudowa w Rzykach jest rozproszona i praktycznie brakuje terenu dla tak gigantycznej inwestycji? Siłą rzeczy większa bądź mniejsza kolizja z czynnikiem zabudowy mieszkalnej jest nieunikniona...
Strategia Rozwoju gminy Andrychów na lata 2014-2020 kładzie nacisk na zrównoważony rozwój gminy prowadzący w efekcie do poprawy jakości życia mieszkańców. Analizując bardzo napiętą sytuację i duże niezadowolenie w naszej społeczności, należy zastanowić się, czy rzeczywiście idea zrównoważonego rozwoju jest respektowana przez władze gminy Andrychów.
Jej ogólna definicja brzmi:
Zrównoważony rozwój Ziemi to rozwój zaspokajający podstawowe potrzeby wszystkich ludzi, a jednocześnie dbający o ochronę, zachowanie i odnowę zdrowia, i integralności systemów ekologicznych Ziemi, bez ryzyka, że potrzeby przyszłych pokoleń nie będą mogły być zaspokojone, a granice wytrzymałości Ziemi zostaną przekroczone.
Tymczasem proponowana inwestycja nie zaspokaja potrzeb wszystkich ludzi, zwłaszcza zdecydowanej większości mieszkańców, którzy znajdą się w bezpośrednim zasięgu infrastruktury narciarskiej, czyli przysiółków: Praciaki, Jagódki, Potrójna, a także rejonu wzdłuż Potoku Kubikowskiego. Zaspokaja ona jedynie potrzeby amatorów „białego szaleństwa", wykluczając prawo do normalnego życia rdzennych właścicieli terenów (stąd tak stanowcze protesty), a także tych grup społecznych, które – jak ujęto w Strategii Rozwoju Gminy – cenią wyjątkowe walory krajobrazowe, a zatem nie chcą ich dewastacji na korzyść sportów zimowych.
Oprócz tego ma tu miejsce poważna i bardzo rozległa ingerencja w ekosystem tej części Beskidu Małego i istnieje duże prawdopodobieństwo, że granice wytrzymałości tych gór zostaną znacznie przekroczone. Dowodem tych obaw jest cytat z prognozy oddziaływania na środowisko:
Nie stwierdzono jednoznacznie, czy planowane przedsięwzięcia będą oddziaływały negatywnie na obszary chronione, nie da się tego jednak wykluczyć.
W końcu potrzeby przyszłych pokoleń zupełnie nie są brane pod uwagę. Mamy tu na uwadze prawdziwe potrzeby ludzkie, jak: prawo do normalnego życia, do odpoczynku z dala od hałasu, do odpowiedzialnego zachowania walorów krajobrazowo-przyrodniczych, a nie tylko prawo do rozrywki. Jesteśmy to winni naszym dzieciom, wnukom i kolejnym pokoleniom. To nasze wspólne dobro, za które jesteśmy odpowiedzialni!
We wspomnianym powyżej dokumencie jest mowa o wyjątkowych walorach przyrodniczo-krajobrazowych Gminy Andrychów stanowiących bodziec dla wielu odwiedzających te strony ludzi. W szczególności dotyczy to pasma górskiego Beskidu Małego w naszej miejscowości.
Duży niepokój wywołuje w tej materii zapis w prognozie oddziaływania na środowisko analizujący wpływ inwestycji na krajobraz:
Te oddziaływania będą najbardziej widoczne (w skali rozległych panoram). Będą stanowiły podstawowy problem w związku z przepisami o ochronie parków krajobrazowych. (...) W lokalnych warunkach ta kategoria oddziaływań będzie najbardziej znacząca. Tym bardziej, że niemal całość przedsięwzięć będzie lokowana na zboczach eksponowanych niejako do wnętrza doliny.
W naszym odczuciu podjęte działania zmierzające do realizacji inwestycji, prowadzą do zniszczenia jednego z najcenniejszych walorów naszej gminy, czyli górskiego krajobrazu. Okolice Rzyk to jeden z najpiękniejszych zakątków Polski – stwierdza to wiele osób, przyjeżdżających w te tereny, by podziwiać naszą małą ojczyznę na górskich szlakach.
Wróćmy jeszcze na chwilę do planu.
Duże wątpliwości budzi zgodność przedłożonych planów inwestycji narciarskich ze studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy Andrychów. W pkt 2.5. czytamy między innymi:
Przewiduje się, że trasy narciarskie będą wyznaczane z maksymalnym wykorzystaniem terenów nieleśnych; dopuszcza się możliwość ingerencji w obszary leśne, jednak ich zakres nie powinien być nadmierny (przecinki pod trasy i wyciągi).
Tymczasem jedna z projektowanych tras i kolejek przebiega niemal w 100 % przez piękny, zwarty las Skarbu Państwa pozostający w zarządzie Nadleśnictwa Andrychów. Zaś cały obszar leśny przewidziany pod inwestycje to ponad 47 hektarów lasu Parku Krajobrazowego Beskidu Małego! Budzi to poważny niepokój nie tylko organizacji ekologicznych marginalizowanych i celowo określanych jako „skrajne", lecz również nas – rodowitych mieszkańców Rzyk.
Trudno zrozumieć i dla wielu stało się to dużym zaskoczeniem, iż Lasy Państwowe wpierw stanowczo sprzeciwiły się na zmianę terenów leśnych na nieleśne przeznaczone pod planowane inwestycje, jednak po zmianie kierownictwa w Regionalnej Dyrekcji w Katowicach i po małych ustępstwach ze strony gminy Andrychów, pozytywnie zaopiniowały ten wniosek. Rozczarowanie tą decyzją jest tym większe, że zapadła ona po złożonych pisemnie i osobiście szczegółowych analizach i uwagach.
Obecna bardzo napięta sytuacja pośród mieszkańców Rzyk oraz wielu innych osób i grup społecznych, jest realizacją jednej z przedstawionych wówczas uwag. Nadzieją jednak napawa fakt, że pomimo pozytywnej opinii Lasów Państwowych, to minister środowiska do dnia dzisiejszego nie wyraził zgody na zmianę przeznaczenia gruntów leśnych - będących własnością Skarbu Państwa - na nieleśne, pomimo faktu, że wniosek burmistrza Andrychowa w tej sprawie został już dawno złożony.
Należy domniemywać, iż dla ministra nie jest to błaha, lecz ważna sprawa, która podlega dogłębnej analizie. (O obecnej sytuacji społecznej w naszej miejscowości, ogromie protestów i uwag minister został przez nas poinformowany). Z dużym krytycyzmem i rozgoryczeniem odbieramy także stanowisko Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Krakowie. Tutaj również nie znaleźliśmy wsparcia i zrozumienia na wszystkich etapach uzgodnień i decyzji...
Dowiadujemy się, że reakcją na wyłożenie propozycji zmiany planu miejscowego jest fala uwag i apeli nie tylko naszego autorstwa (można je było składać do końca maja). Sama kierowniczka Wydziału Architektury i Urbanistyki Urzędu Miejskiego w Andrychowie stwierdza, że złożono ponad 300 (!) uwag, a to jeszcze nie koniec, gdyż nadsyłane są coraz to nowsze, bo liczy się data stempla pocztowego. Apele płyną nawet z Anglii, Hiszpanii, Słowenii czy Słowacji, nie mówiąc już protestach z całej Polski.
Ta międzynarodowa solidarność świadczy, jak ogromny wydźwięk społeczny i znaczenie ma perspektywa tej inwestycji w naszej miejscowości i gminie. Czyżby turyści zza granicy bardziej doceniali walory i naturalne bogactwo polskiej ziemi niż czynią to lokalne władze?
Czy protesty z ponad 200 domostw Rzyk znaczą coś jeszcze dla burmistrza Andrychowa i Rady Miejskiej?
Przy tej okazji pragniemy wyrazić naszą wielką wdzięczność wszystkim ludziom dobrej woli za pomoc w obronie tak urokliwego zakątka Beskidu Małego przed nieodwracalną dewastacją oraz pogorszeniem naszego środowiska życia, co niestety jest mocno realne.
Wobec powyższych faktów blado wypada argumentacja „zatroskanych" o rozwój naszej gminy, którzy uparcie dążą do przeforsowania zgubnych planów. Do usprawiedliwienia swej postawy nie wahają się oni nawet użyć argumentu, że bezrobocie może w przyszłości się jeszcze pojawić. Trudno tak pesymistycznie patrzyć w przyszłość i wróżyć zapaść gospodarczą na świecie...
Przedstawione w artykule nasze stanowisko niech zwieńczą słowa Antoine'a de Saint-Exupéry'ego: „Ziemi nie odziedziczyliśmy po naszych przodkach, my ją tylko pożyczyliśmy od naszych dzieci".
Krzysztof Ryś
Komitet Mieszkańców Rzyk
„Zatroskani o naszą przyszłość"
Dyskusja: