Po sprawie śmieci zalegających na wodzie powstającego zbiornika wodnego przy tamie w Świnnej Porębie, wydawałoby się, że na razie zapanował spokój. Nic bardziej mylnego. Wójt Jan Wacławski ma nowy problem. Chodzi o kładkę dla pieszych dzielącą dwa osiedla Dąbrówki.
Pomiędzy Ostałową Zagórską i Dąbrowską istniało bowiem przejście, które zbudowane zostało mniej lub bardziej legalnie, ale jak mówi wójt w wypowiedzi dla Kroniki Beskidzkiej, stanowiło ono skrót przede wszystkim dla dzieci uczęszczających do szkoły.
Wygląda na to, że napełniany po kilkudziesięciu latach zbiornik nagle zaskoczył swoją wielkością nawet samego samorządowca, który wydaje się zdenerwowany faktem, iż teraz to gmina musi zapewnić transport dzieciom do szkoły. Po zalaniu kładki bowiem trasa wydłużyła się do ponad 3 kilometrów i jak słusznie zauważa Kronika, według prawa to samorząd powinien podstawiać busika szkolnego.
Wójt Wacławski w wypowiedziach dla tygodnika twierdzi jednak, że droga jest bardzo wąska i transport może być niebezpieczny, dlatego wpadł na pomysł, by to Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej wybudował nad zalaną kładką mostek, najlepiej linowy. Tej inwestycji nigdy nie było w planach budowy zbiornika, o czym samorządowcy lokalni wiedzieli od dawna, RZGW odmówiło.
Poziom wody w każdym miejscu planowanego zbiornika był znany od nieomal 30 lat, zasłanianie się niewiedzą w tej materii nie wymaga, jak sądzę, komentarza. Chciałbym tylko zaznaczyć, że jakiekolwiek tymczasowe kładki, ktokolwiek by je tam postawił, zostały wystawione na gruncie Skarbu Państwa, który to Skarb Państwa wykupił je już wiele lat temu. Samowola - i to dość ryzykowna - mówi nam Konrad Myślik, rzecznik prasowy RZGW.
Dyskusja: