Oliwier Koman, to obecnie 8 miesięczne dziecko, u którego 2 miesiące temu wykryto SMA typu 1. Ponieważ Oli mieszka w Wadowicach, dla wielu ludzi jest szczególnie bliski, bo jest "nasz", miejscowy. To właśnie pomoc choremu chłopcu stała się motorem napędowym inicjatywy ludzi dobrej woli, którzy skupili się w Armii Oliwiera.
Jest to niezwykła inicjatywa, pokazująca, jak wiele można zdziałać w imię dobra i chęci pomocy. Wszystko zaczęło się przed 31 lipca. To właśnie wtedy pojawiły się informacje o potrzebującym ogromnej pomocy finansowej, chorym chłopcu.
Na potrzebę odpowiedziały pierwsze kobiety organizując spontanicznie kiermasz ciast. Bo nie można było przejść obojętnie obok choroby dziecka, które mieszka po sąsiedzku... na sąsiedniej ulicy, w sąsiedniej miejscowości, czy nawet w dalszej, ale "naszej" okolicy. Ten kiermasz odbył się w Andrychowie, przy kościele parafialnym pod wezwaniem Św. Stanisława (na osiedlu), dzięki uprzejmości i wsparciu tamtejszego proboszcza.
Wszystkie sprzedawane tam ciasta zostały nieodpłatnie przekazane przez poruszone odruchem serca kobiety. Większość z nich nawet nie znała Oliwera i jego rodziny. Po prostu usłyszały, że trzeba pomóc i pomogły. Do akcji włączyły się też lokalne cukiernie, które również ofiarowały swoje wypieki.
Ku zaskoczeniu organizatorek i wolontariuszek ludzie zareagowali niezwykle hojnie, co zaowocowało zebraniem kwoty 36,000 zł. Taki sukces dał impuls do dalszego działania. Podziałał też mobilizujaco na nowe wolontariuszki i osoby wspierające. Efektem tego były kolejne kiermasze przy kolejnych kościołach.
Każdy z nich przynosił ogromne, jak na taką działalność, kwoty. Najwyższa to około 88,000 zł zebrana w trakcie akcji w czasie równolegle prowadzonych kiermaszy podczas odpustu "Na Trzonce" i przy kościołach w Marcyporębie i Paszkówce. Średnio każdy dotychczasowy kiermasz przynosił około 35 - 40 tysięcy zł, a odbyło się ich naprawdę dużo i w zasadzie co niedzielę planowane są kolejne.
Obecnie Armia to kilkadziesiąt kobiet, które regularnie pieką ciasta, zdobywają coraz to nowych darczyńców i mobilizują do wsparcia lokalnych przedsiębiorców. Wszystko to robią w swoim wolnym czasie, w ramach działalności charytatywnej. Wzajemnie się mobilizują i namawiają kolejne do współpracy. Wiele z tych kobiet, tak chętnie pomaga, bo same zmierzyły się z problemami, chorobami i przeciwnościami losu w życiu swoim i swoich bliskich. Często te sytuacje pozwoliły im poczuć pomoc od innych ludzi i teraz chcą tę pomoc "oddać". Czasem też musiały "walczyć" same i teraz pomagają, żeby inni nie musieli być sami w swoich trudnych chwilach.
Same nazwały się Armią - Armią Oliwiera ale też Armią Pomocy Dzieciom i wiele z nich deklaruje, że chciałoby kontynuować taką działalność w dłuższej perspektywie czasowej.
Dyskusja: