Z analizy przeprowadzonej na zlecenie ratusza, wynika, że w wadowickich szkołach doszło w ostatnich latach do zwiększania liczby etatów na stanowiskach administracyjnych i gospodarczych, co znacznie podniosło koszty utrzymania szkół w gminie.
Chodzi o pracę na stanowiskach w księgowości, sekretariatach, w kuchniach szkolnych, czy stanowiskach takich jak sprzątaczki i woźni. W jednym z przedszkoli, gdzie są tylko trzy grupy dzieci, pracuje pełen skład pracowników gospodarczych i nawet wicedyrektor. W internecie pojawiły się informacje, że zwalniani będą też logopedzi i psycholodzy. Urząd jednak temu zaprzecza.
Miasto postanowiło dokonać cięcia wydatków, by zaoszczędzić 2 mln zł rocznie.
Koszty utrzymania szkół rosną, dzieci zaś jest coraz mniej, stąd subwencje rządowe nie wystarczają na utrzymanie wszystkich szkół z dotychczasową kadrą.
Scenariuszem alternatywnym jest likwidacja dwóch mniejszych szkół. Jeśli nie dojdzie do redukcji etatów w najbliższych latach, miasto stanie przed decyzją zamknięcia miedzy innymi Szkoły Podstawowej w Zawadce.
To argumenty ekonomiczne.
Ale za trudnym decyzjami kryją się ludzkie dramaty. Redukcja 44 etatów jest rzeczą trudną szczególnie dla tych, którzy muszą to zadanie wykonać.
Odpowiedzialność za zwolnienie pracowników spadła na dyrektorów. Do piątku, 26 marca, mają oni przedstawić ratuszowi listę stanowisk, które zostaną zlikwidowane. Zwolnienia nie obejmują nauczycieli. Redukcja etatów ma zostać przeprowadzona do końca sierpnia tego roku.
Dyrektorzy wystąpili do burmistrza Bartosza Kalińskiego z apelem, by wstrzymać się z redukcją etatów. W najbliższym czasie ma dojść do rozmów.
Dyskusja: