Jak podkreśliła Barbara Bulanowska, dyrektor Szpitala Jana Pawła II w Wadowicach, na sesji Rady Powiatu w czwartek (28.01) jej placówka od początku epidemii wzięła sobie na siebie trud zwalczania Covid19 i od tego się nie uchyla.
Nasz ZZOZ jest na granicy możliwości i wytrzymałości. Zaszczepimy na pewno grupę zero i będziemy się starali to zrobić jak najsprawniej - podkreśliła dyrektora.
Dyrektorka poinformowała, że jej placówka uruchomiła w epidemii punkt badań na koronawirusa, gdzie wykonano już ponad 7 tysięcy wymazów. Placówka ponadto prowadzi punkt badań genetycznych dla pacjentów, którzy chcą sprawdzić, czy mają przeciwciała Covid19.
Jak powiedziała dyrektorka, od jesieni w szpitalu funkcjonują dwa oddziały "covidowe", które leczą osoby o cięższym przebiegu choroby.
W sumie z tego powodu leczyło się tutaj już 433 pacjentów. Od stycznia wadowicka lecznica jest szpitalem "covidowym" dla dwóch powiatów wadowickiego i suskiego. Obecnie placówka ma 52 łóżka na dwóch oddziałach dla chorych na koronawirusa.
Szpital na siebie wziął cały trud zwalczania Covid19 od marca zeszłego roku. Myśmy się nigdy nie zamykali - powiedziała dyrektorka.
Szefowa wadowickiego szpitala podkreśliła, że obecnie jej placówka ma do zaszczepienia 1200 osób związanych z służbą zdrowia.
Jeżeli chodzi o szczepienia, to zostaliśmy szpitalem węzłowym, który szczepi tak zwaną grupę "zero" i bynajmniej to nie są tylko pracownicy medyczni. Do grupy zero należą pracownicy ZOZ publicznych i ale także niepublicznych, a więc indywidualnych praktyk, zarówno pracownicy medyczni, jaki i niemedyczni, fizjoterapeuci, stomatolodzy, pracownicy OPS-ów, jak i DPS-ów, GOPS-ów, sanepidu, krwiodawstwa, a także pielęgniarki i położne środowiskowe. NFZ przesyła nam co tydzień kolejną listę osób. Każdy pracownik grupy zero może sobie wybrać miejsce szczepienia. Na chwilę obecną należy założyć, że mamy 1200 osób do zaszczepienia. Szczepimy szczepionką Pfizera, nie dostaliśmy Moderny - powiedziała dyrektor Bulanowska.
Na koniec stycznia zaszczepiono w wadowickiej lecznicy 826 osób z grupy zero, w tym 166 osób otrzymało drugą dawkę.
Liczba szczepień jest zależna od dostaw szczepionek. Maksymalna liczba szczepionek (na tydzień) to jest 180. Staramy się zamawiać jak największą liczbę. Już dostaliśmy informację, że w przyszłym tygodniu nie otrzymamy szczepionek na pierwszą turę szczepień, tylko na druga turę - przekazała dyrektor szpitala.
Jak dodała jeszcze w Wadowicach nie doszło do sytuacji, by zniszczono jakąś dawkę szczepionki.
Nie robimy czegoś takiego, że najpierw szpital a potem pozostali. W związku z tym równolegle szczepimy własnych pracowników, jak i innych jednostek medycznych w sposób rozproszony. Staramy się w pierwszej kolejności szczepić pracowników medycznych, którzy mają kontakt z pacjentem - powiedziała Barbara Bulanowska.
Dyrektor ZZOZ w Wadowicach odniosła się również do zarzutu, że jej placówka nie szczepi pacjentów z grupy pierwszej w ramach podstawowej opieki zdrowotnej.
Pojawiły się w ostatnim tygodniu pytania, dlaczego szpital nie zgłosił się do szczepienia populacyjnego. Jak Państwo widzicie zadań które realizuje szpital z działaniem przeciw Covid jest bardzo dużo. Gdy organizuje się się jakiś kolejny projekt, to trzeba sobie zadać pytanie, kto, gdzie, ile i jakie będą tego efekty. Działalność POZ w SP ZZOZ to jest działalność zupełnie marginalna. My mamy zapisanych 2800 osób. To jest proporcja populacyjna mniej więcej na jednego lekarza. W gabinecie POZ szczepimy właśnie grupę zero - powiedziała dyrektor.
Barbara Bulanowska przekazała w czwartek radnym, że szpital nie tylko nie dysponuje dodatkowymi pomieszczeniami, w których można byłoby przeprowadzić szczepienia dla zdrowych pacjentów tak, by nie musieli się spotykać z potencjalnie chorymi, ale również brakuje pracowników do takich zadań.
Państwo myślą "szpital" ma dużo pracowników i zawsze ktoś się znajdzie. Przy takich zadaniach, które mamy do realizacji dodatkowych, to jest kamikaze. Uruchamiając tyle zadań jesteśmy ponad miarę obciążeni, a personel medyczny i niemedyczny jest na granicy wytrzymałości psychicznej i fizycznej. Ja chciałam tutaj podkreślić, że niektórzy nie dają rady i idą na zwolnienia nawet, bo po prostu nie wytrzymują - podkreśliła Barbara Bulanowska.
Jako przykład trudności, dyrektor podała, że oddziałowe pielęgniarki zgłaszają problem, że na oddziałach "covidowych" pielęgniarki mdleją, bo "pracują w workach".
Proszę sobie pomyśleć, że państwo są ubrani wod stóp do głów w worek. Pielęgniarki pracują w nadgodzinach. Po prostu personelu nie ma - wyjaśniła. - Działamy na granicy możliwości i tutaj nie ma możliwości oddelegowania pracowników do innych zadań. Dołożenie tym ludziom zadań jest po prostu niemożliwe i nieodpowiedzialne.
Dyrektor szpitala radziła, by zorganizować szczepienia populacyjne w oparciu o podmioty gabinetów podstawowej opieki zdrowotnej. Przypomniała, że na terenie Wadowic jest jedna duża przychodnia pod względem ilości zarejestrowanych pacjentów, która również nie zgłosiła się do szczepienia populacyjnego.
Dyskusja: