Dwa lata temu zlikwidowano osobowe połączenie kolejowe między Krakowem i Oświęcimiem (przez Skawinę, Spytkowice). Samorządowcy starają się o jego przywrócenie. Czy mają szansę ? O tym w programie „Region. Ludzie, sprawy, opinie" TVP Kraków mówił m.in. Jacek Krupa, Członek Zarządu Województwa Małopolskiego z przedstawicielami samorządu Zatora i Spytkowic.
To nie takie proste jak mogłoby się wydawać. Małopolska uruchomiła spółkę, która od 2017 roku zarządzać będzie własnymi połączeniami kolejowymi. Wszystko po to by było rentownie, a przynajmniej na tyle, żeby do władz województwa wracało 30 % kosztów. Linie kolejowe są modernizowane, województwo przygotowuje tak zwany Plan Transportowy dla Małopolski.
Niestety rocznie Małopolska dopłaca do połączeń kolejowych 81 mln zł, nie chce narażać się na większe koszty i dlatego zlikwidowało kilka połączeń, m.in. to z Oświęcimia przez Spytkowice do Krakowa. Tylko do tego połączenia województwo dopłacało rocznie około 5-6 mln zł. Jak mówił w TVP Kraków Jacek Krupa, zwrot kosztów na tej linii nie przekraczał 6%.
Linia nie istnieje od końca 2012 roku, ale samorządy, przez które przebiegała (w powiecie wadowickim m.in. Brzeźnica i Spytkowice), starają się wymóc na władzach wojewódzkich przywrócenie na niej połączeń.
Pustynia komunikacyjna musi zniknąć. Bus to nie jest cywilizowany środek transportu w XXI wieku" - powiedział dziennikarce Mariusz Krystian, wójt Spytkowic.
Samorządy proponują, że przystosują dworce do otwarcia ruchu już na koniec 2015 roku, wybudują także parkingi przy dworcach tak by ułatwić mieszkańcom korzystanie z połączeń pociągowych. Ważne jest też dostosowanie rozkładu jazdy tak by odpowiadał mieszkańcom. To był bowiem jeden z głównych problemów rezygnacji z korzystania z tego typu transportu. Drugim był zbyt długi czas jazdy pociągu. Teraz jednak torowiska zostały wyremontowane, a pociągi zamiast 30km/h mogą osiągać trzykrotnie większe szybkości. Jako dodatkowy argument na „tak" podają wzrost atrakcyjności regionu poprzez otwarcie jednego z największych parków rozrywki w Zatorze. Samorządowcy nie ukrywają , że trzeba spróbować, aby zobaczyć czy ich przekonanie o konieczności powrotu tego połączenia jest słuszne.
Władze województwa chcą jednak, żeby samorządy partycypowały też w kosztach utrzymania połączeń. Niestety kwoty, które proponuje są ogromne, nie do zaakceptowania przez gminy. Jacek Krupa nie jest pewien też, czy znajdą się pasażerowie, którzy chcieliby korzystać z tej linii.
Dopłacaliśmy 5-6 mln zł do tej linii, z której korzystało może z 50 -60 osób - wyliczał przedstawiciel Urzędu Marszałkowskiego w Krakowie i nie ukrywa, że rozwój linii Oświęcim - Spytkowice - Kraków, widzi dopiero w 2017 roku po uruchomieniu kolei aglomeracyjnej.
Czy uda się im dogadać? Rozmowy cały czas trwają. Strony rozmów chcą osiągnąć kompromis do końca kwietnia, tak by gminy mogły podołać inwestycjom , które je czekają jeszcze przed ewentualnym uruchomieniem linii.
Na koniec pytanie retoryczne - jakim cudem więc linia Kraków-Wadowice-Bielsko jeszcze funkcjonuje? O to też pytali dziennikarze TVP Kraków. Linia generuje zwrot kosztów na poziomie 12 % i aby bardziej zachęcić klientów do jazdy pociągiem województwo dopłaca do biletów – stąd sławne ostatnio promocje, które obniżają cenę przejazdu w jedną stronę nawet do 5zł na trasie Wadowice-Kraków. Pytaniem otwartym niech zostanie to, czy przy założeniach zwrotu kosztów na poziomie około 30% , linia Kraków -Wadowice-Bielsko, będzie dalej „akceptowalna" przez województwo?
Źródło: TVP Kraków
Dyskusja: