WADOWICE - Jak poinformowała w czwartek (30.01) Gazeta Krakowska, trzy pracownice Urzędu Skarbowego w Wadowicach mogły być nadgorliwe wobec 77 mieszkańców, ponieważ zależało im na jak najlepszych wynikach ściągalności mandatów.
Przez dwa lata udało im się wyegzekwować kary i grzywny, które nakładał na podatników Urząd Skarbowy w Wadowicach. Zdaniem prokuratury i izby skarbowej sposób działania urzędniczek był jednak znacznie przesadzony.
Sprawa związana z nieprawidłowościami w Urzędzie Skarbowym w Wadowicach została wykryta przez naszą własną kontrolę wewnętrzną przeprowadzoną na przełomie lutego i marca 2018 roku - powiedział Konrad Zawada, rzecznik prasowy Izby Administracji Skarbowej redakcji Gazety Krakowskiej, która jako pierwsza opisała ten proceder.
Jak pisze Gazeta Krakowska, 77 osób doprowadzanych było w latach 2014 -2016 do wadowickiej skarbówki przez policję tylko dlatego, że zostały ukarane mandatem za wykroczenia skarbowe. Wcześniej podatnicy nie stawiali się na pisemne wezwania. W kilku przypadkach mieli trafić do policyjnego aresztu.
:: GAZETA KRAKOWSKA: Skarbówka nasyłała policję na ludzi. Łase na premie urzędniczki staną przed sądem. Ponad 70 osób poszkodowanych
Wiosną 2018 roku Izba Administracji Skarbowej po kontroli wewnętrznej powiadomiła prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa.
Po kontroli trzy urzędniczki straciły pracę w Wadowicach. Ostatecznie prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko dwóm z trzech podejrzewanych urzędniczek. Trzecia została oczyszczona z zarzutów, bowiem zarzuty z kontroli wewnętrznej nie były aż tak oczywiste.
Śledczy zarzucili dwóm urzędniczkom przekroczenie uprawnień i działanie na szkodę interesu prywatnego.
Podejrzane przyznały się do popełnienia wszystkich zarzuconych im czynów - powiedział Gazecie Krakowskiej prokurator Janusz Hnatko z Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Dyskusja: