WADOWICE - Jak żyć i wierzyć pracodawcom - pyta Grzegorz Gibek, który od piątku (13.09) protestuje pod jedną z miejscowych firm prowadząca restaurację. Młody mężczyzna i jego koledzy nie mogą doczekać się wypłaty zaległych pensji nie tylko za ostatni miesiąc.
Pracodawca tymczasem unika z nim rozmów, a po spotkaniu z dziennikarzem Wadowice24.pl nasłał na niego policję.
Grzegorz Gibek jest kucharzem i jak mówi, wie że znajdzie pracę, ale nie zgadza się na nieuczciwe traktowanie jego i kolegów z pracy. Zgłosił się po pomoc do Państwowej Inspekcji Pracy. W piątek przyszedł pod siedzibę firmy, by przez cały dzień stać przed wejściem w nadziei, że zostanie przyjęty przez szefa firmy.
W ramach protestu leżałem na ziemi, by zwrócić na siebie uwagę - mówi w rozmowie z Wadowice24.pl Grzegorz Gibek.
Zaległości pracodawcy rosną i sięgają wielu tysięcy złotych, a tymczasem pan Grzegorz nie ma dziś pieniędzy, by zapłacić za czynsz, mieszka z ojcem i za chwile obaj mogą wylądować na bruku.
Wadowiczanin zgodził się na rozmowę w programie Rozmawiamy Wadowice24.pl. Co sądzi o takich praktykach wśród pracodawców młody człowiek, który uwierzył w uczciwość szefa i co zrobi, by walczyć o swoje.
Dyskusja: