Poniedziałek wieczór (22.01, godz. 18) to raczej nie jest pora, kiedy chodzi się na koncerty. Zasada ta jednak nie dotyczy występów śląskiej divy Teresy Werner. Koncert w Wadowicach sprzedał się w stu procentach już na miesiąc przed imprezą.
Nie mamy już biletów, sprzedały się się jeszcze przed świętami. Zainteresowanie było bardzo duże - informują w Wadowickim Centrum Kultury.
Biorąc po uwagę inne planowane w WCK koncerty, to popularność piosenkarki i udział w jej koncerty należy uznać za prawdziwy fenomen. Dla porównania półroczna kampania sprzedażowa biletów na legendę polskiego rocka TSA i Marka Piekarczyka nie przyniosła takich efektów jak w tym przypadku.
Skąd taka popularność?
Piosenkarka w ma w swoim repertuarze stare polskie przeboje znane z dancingów. Połączenie popularnych hitów z pełną energii osobowością daje efekt i przyciąga publiczność szczególnie średniego i starszego pokolenia.
Królowa muzyki śląskiej, bo tak nazywana jest Teresa Werner, przez ponad 30 lat była związana z Zespołem Pieśni i Tańca Śląsk. Los jej nie rozpieszczał, nigdy np. nie poznała swojego taty, który zginął tragicznie. Gdy śpiewała jako dziecko, publiczność tworzyli jej mama i wujek. Później to on namówił ją na eliminacje do Śląska. Dla dziewczynki, która żyła i mieszkała tylko z mamą, dołączenie do znanego zespołu było nobilitacją.
Dzięki Śląskowi poznała męża, potem na świecie pojawiła się córka. Ale małżeństwo się rozpadło. Lekiem na samotność była muzyka. Kiedy Teresa skończyła 40 lat, odeszła z zespołu i postawiła na solową karierę. Napisała piosenkę „Miłość jest piękna” i zaniosła ją do rozgłośni radiowej. Utwór spodobał się i przyniósł jej popularność.
Dziś Teresa jest szczęśliwa w drugim małżeństwie z Wiesławem. Trudno uwierzyć, że zanim się oświadczył, przez 5 lat wysyłał jej namiętne SMS-y. Lubią podróże i zwykłą codzienność, a do pełni szczęścia artystce brakuje tylko wnuka. Marzy o tym, by zostać babcią.
Dyskusja: