Minęło już 70 lat od ogromnej katastrofy kolejowej, jaka w okresie II Wojny Światowej miała miejsce w Barwałdzie Średnim. W środowy poranek (26.11) pod tablicą upamiętniającą to tragiczne wydarzenie, zebrali się przedstawiciele wielu instytucji, którzy złożyli kwiaty i oddali hołd wszystkich ofiarom, m.in.
Starosta Wadowicki Jacek Jończyk, burmistrz Kalwarii Zebrzydowskiej Zbigniew Stradomski, ks. proboszcz miejscowej parafii Wiesław Widuch, dyrektor miejscowej szkoły Bernadetta Kalemba – Żołnierek, sołtys Barwałdu Średniego Paweł Odrobina oraz przedstawiciele Polskich Linii Kolejowych.
Pod pomnikiem obecny był także urodzony w Wadowicach dr hab., prof. nadzw. Andrzej Nowakowski, który jest autorem książki „Tragedia Barwałdzka", relacjonującej tą ogromną tragedię.
Podczas dalszych obchodów przeniesionych do Szkoły w Barwałdzie Średnim, profesor Nowakowski, razem z uczniami mówił o faktach zawartych w swojej książce, związanych z owym wydarzeniem.
Jak do tego doszło?
W okresie II Wojny Światowej, linia kolejowa nr 117 Bielsko Kalwaria, biegnąca przez Wadowice i Barwałd Średni, była bardzo często wykorzystywana do prowadzenia pociągów towarowych, w tym transportów wojskowych. – pisze w książce dr hab. Andrzej Nowakowski.
W tym dniu (24 listopada 1944 r. – przyp. red) dyżurny ruchu z Wadowic powiadomił dyżurnego ze stacji Kalwaria Lanckorona o przejeździe transportu wojskowego na szlaku Wadowice – Kalwaria z tzw. rozkazem „A" (rozkaz A oznaczał, że pociąg przejedzie cały odcinek bez zatrzymania – przyp. red.), (...) dyżurny ruchu, zatrudniony w Kalwarii Lanckoronie, nie wpisał rozkazu otrzymanego z Wadowic do książki meldunkowej, opuszczając dyżurkę (nie wiadomo z jakiej przyczyny). Wówczas zawiadowca stacji (Niemiec), zastępując nieobecnego dyżurnego ruchu, odprawił pociąg pospieszny (Schnellzug) relacji Zakopane–Kraków. Tenże pociąg również (z rozkazem „A") został skierowany na szlak Kalwaria – Wadowice (bez postoju), zajęty już przez niemiecki pociąg wojskowy.
Pociąg zakopiański skierowano drogą okrężną przez Wadowice-Spytkowice z powodu wysadzenia przez partyzantów mostu między Kalwarią a Skawiną. (...) Kiedy pociąg pasażerski opuścił stacje w Kalwarii Zebrzydowskiej (...), wrócił dyżurny ruchu i przypomniał sobie o rozkazie jazdy bez postoju między Wadowicami i Kalwarią wydanym dla niemieckiego pociągu. Uświadomił sobie niebezpieczeństwo czołowego zderzenia obu pociągów. Natychmiast zatelefonował do dyżurnych ruchu w Kleczy Górnej (...) i w Kalwarii Zebrzydowskiej (...) o zatrzymanie obu pociągów.
W chwili rozmowy telefonicznej niemiecki pociąg już minął stację w Kleczy Górnej. Wiadomość ta dotarła w porę do dyżurnego ruchu w Kalwarii Zebrzydowskiej. Ponieważ w tej stacji nie było wówczas semaforów wyjazdowych, toteż dyżurny ruchu ostrzegał załogę pociągu pospiesznego przy pomocy okrzyków: Halt – Stój! Oraz machania czerwoną chorągiewką (...), lecz najprawdopodobniej maszynista i kierownik pociągu pasażerskiego, mając rozkaz „A", zlekceważyli te ostrzeżenia.
W tej sytuacji dyżurny ruchu w Kalwarii Zebrzydowskiej podjął decyzję, aby w pościg za pociągiem pasażerskim wysłać stojący „pod parą" mały parowóz przetokowy. Miał on dogonić pociąg pasażerski i gwizdami zmusić jego załogę do zatrzymania się i powrotu do Kalwarii. To zadanie okazało się jednak niewykonalne. (...) Odległość między pociągiem a goniącym parowozem nie zmniejszała się, wynosząc w miejscu wypadku około 500 m. (...) Tragedia byłą już nieuchronna.
Czołowe zderzenie obu pociągów nastąpiło w odległości około 300 m w kierunku wschodnim od obecnego przystanku Barwałd Średni, przy wyjeździe z wąwozu, w pobliżu przejazdu kolejowego. (...) Pociąg towarowy ze sprzętem wojskowym dla Wermachtu (wraz z obsługującą go kadrą wojskową) jechał z niezbyt dużą prędkością, wyjeżdżając z wąwozu pod Filkówką. Na ten pociąg wpadł nadjeżdżający z dużą prędkością (prawdopodobnie 60-70 km/godz.) pociąg pasażerski, który wyłonił się z zakrętu w miejscu znacznego spadku linii kolejowej – czytamy w książce Andrzeja Nowakowskiego.
W dalszej części lektury profesor Nowakowski pisze o straszliwych skutkach tego zdarzenia, w wyniku którego pierwszym efektem był pożar obu pociągów oraz straszliwy huk, słyszalny w promieniu kilku kilometrów. Pierwsze dwa wagony uległy całkowitemu zniszczeniu. Zanim na miejsce tragedii przybyły służby medyczne, na ratunek poszkodowanym rzucili się mieszkańcy okolicznych domów.
Jak pisze profesor Nowakowski, w wyniki tego tragicznego zderzenia, mogły zginąć nawet 134 osoby, a około 100 zostało poważnie rannych.
{gallery}Katastrofa kolejowa{/gallery}
Dyskusja: