Etnolog przypomina, że Boże Narodzenie jest pełne tradycyjnych zwyczajów, a szczególnie znaczenie ma Wigilia. Był to dzień graniczny, podczas którego stopniowo obszar codzienności - profanum jest wypierany przez obszar świętości, czyli sacrum. W związku z tym tego dnia nic nie jest przypadkowe i nic nie jest bez znaczenia. Zwykłe wydawać by się mogło wydarzenie czy zjawisko nabiera mocy wróżebnej, a nasze słowa i gesty również mają charakter sprawczy.
W związku z tym Wigilia była momentem, kiedy starano się przewidzieć, przepowiedzieć, wywróżyć z różnego rodzaju zjawisk i sytuacji przyszłość na nadchodzący rok. Drugim ważnym rysem Wigilii jest jej zaduszkowy charakter, który dziś już, w tej całej gonitwie świątecznej, trochę nam umyka. Ale nasi przodkowie bardzo wyraźnie na to wskazywali i bardzo o tym pamiętali – duchy pojawiały się wśród żywych - wyjaśnił ekspert z Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Łódzkiego.
Do dziś mówi się, że "jaka Wigilia, taki cały rok". Chodziło o to, aby ten dzień przeżyć godnie i zgodnie. Nie wolno było się kłócić, rzucać przekleństwami, nie karano dzieci. Starano się też być hojnym.
W obdarowywaniu wigilijnym nie tyle chodzi o to, żeby sprawiać komuś radość, chociaż to też jest ważne, ale o to, żeby wywróżyć, sprowokować dobrobyt. Skoro jestem hojny, skoro stać mnie na to, zatem spodziewam się, że przez cały najbliższy rok właśnie tak będzie - podkreślił dr Kasprzyk.
Obdarowywanie się prezentami łączy w sobie rys zaduszkowy i wróżebny. Jak zaznaczył etnolog - do wręczania prezentów potrzebny jest pośrednik i tymi pośrednikami są właśnie postaci z zaświatów, chociażby św. Mikołaj, którego postać zaczęła dominować w XIX w., początkowo w miastach.
Ale on nie miał monopolu na podrzucanie prezentów, bowiem w niektórych regionach było i jest zgoła inaczej - dodał.
Jak wyjaśniał dr Kasprzyk: "w niektórych regionach Małopolski grupy kolędnicze określa się jako Mikołaje, ponieważ wśród kolędników jest postać św. Mikołaja, który jednak nie przypomina tego trochę opasłego krasnala z Północy, tylko jest to, zgodnie z tradycją chrześcijańską, biskup odziany w mitrę, dzierżący pastorał i przybywający do nas z Południa a nie z Północy".
Z kolei w Wielkopolsce i na Kaszubach mamy do czynienia z Gwiazdorem, czy też z Gwiazdorami roznoszącymi prezenty. "Ale Gwiazdor to już nie jest synonim św. Mikołaja. To jest też pojęcie czy termin zaczerpnięty z grupy kolędniczej, bowiem właśnie kolędników, wśród których jeden dzierżył kolorową gwiazdę, określano Gwiazdorami i ich czyniono odpowiedzialnymi za prezenty- dodał.
Według niego, w niektórych rejonach Małopolski, a także na Śląsku Cieszyńskim za prezenty odpowiedzialny był Aniołek, który obdarowywał zwłaszcza najmłodszych. Na Śląsku prezenty przynosiło Dzieciątko, utożsamiane z Dzieciątkiem Jezus.
Co łączy wszystkie te postacie – Mikołaja, Anioła, Chrystusa, Gwiazdora? Przede wszystkim to, że są to postaci zza światów, że są to postaci z tego obszaru świętego - podkreślił dr Kasprzyk. - Oznacza to, że z jednej strony jest to moment Wigilii, podczas którego jesteśmy otwarci na zaświaty, a z drugiej strony świadczy to o głębokiej religijności, o tym wymiarze duchowym, jaki towarzyszył naszym przodkom tego dnia, tego wieczoru i przez całe święta bożonarodzeniowe".
Dyskusja: