Od lipca tego roku na terenie całej Małopolski obowiązuje tak zwana ustawa antysmogowa. Na jej podstawie m.in. nie można palić w piecach mułami i flotami. Niestety ustawa nie zabrania sprzedaży takich materiałów. Sytuacja wymaga zmiany prawa krajowego. Warto zatem wiedzieć o co chodzi z tymi mułami i flotami. Działacze lokalnej grupy Płuca Kalwarii postawili sobie za punkt honoru uświadomienie mieszkańców.
Nie chodzi tylko o Kalwarię, ale cały region. W środę (6.12) powietrze jest w miarę dobrej jakości, zanieczyszczenia rozwiewa wiatr, ale sytuacja zmienia się diametralnie w dni bezwietrznie. Wówczas otacza nas chmura groźnych dla zdrowia pyłów.
Mówi się, że przecież palimy węglem od tylu lat i dopiero teraz jest awantura. Otóż okazuje się, że od całkiem niedawna sprzedaż tanich produktów zaczęła przekraczać sprzedaż "normalnego węgla". Wynika to zapewne z polskiej oszczędności i otwartego rynku na towary złej jakości z zagranicy. Chodzi o tak zwane "odpady poprodukcyjne" z kopalni. Są nimi właśnie floty i muły.
Produktem ubocznym działania kopalni jest woda z błotem. Błoto to składa się z czystego chemicznie węgla oraz kamienia, który towarzyszy węglowi w złożu. Problem w tym, że są to wszystko drobinki bardzo małe, do 1mm średnicy.
Flot, czy inaczej flotokoncentrat powstaje w procesie flotacji; w strumieniu wody i błota oddziela się drobiny węgla od kamienia. To węgiel o parametrach nie gorszych niż kostka czy orzech.
Tyle, że tak drobny proszek węglowy w surowej postaci nie jest atrakcyjnym produktem i przypomina cukier puder. Często miesza się go ze zużytym olejem samochodowym lub maszynowym nadając mu skluszczoną formę - informują Płuca Kalwarii.
Muł lub inaczej Błoto, które zostało po oddzieleniu flotu, trafia na osadniki, gdzie woda jest odciągana do powtórnego użytku, a muł węglowy pomału osiada. W zasadzie jest on odpadem, ale wciąż zawiera więcej węgla niż kruszywo drogowe (ponad 50%), z wyglądu jest czarny i pali się. Jako najdrobniejsza frakcja kopalnianego odpadu gromadzi hurtowo to, co najgorsze: rtęć, kadm, ołów, chlor i siarkę.
Prawdziwym problemem jest to, czego nie widać. Muł/Flot jest bardzo rozdrobniony i zawiera bardzo dużo popiołu (na tonę flotu/mułu-pół tony to popiół!), który ulatuje w atmosferę i znacznie łatwiej tworzy szkodliwe (bo ultradrobne) pyły PM10 i PM2.5, PM1- alarmują działacze z Płuc Kalwarii.
Jak dodają muł/flot zawierają także cały arsenał metali ciężkich, w tym rtęć (rakotwórcza). W dawkach znacznie większych niż w grubszych węglach. Nie da się ich pozbyć z paliwa żadnymi zabiegami, dlatego spalanie mułu powoduje wysyłanie ich w komin, czyli rozsiewanie po jego najbliższym otoczeniu.
Na ternie Małopolski i Śląska nie można już spalać "śmieci z kopalni". W razie kontroli grzywna może wynieść nawet do 5000 zł.
Płuca Kalwarii apelują o wzięcie pod uwagę powyższych informacji.
Nasza polska zaradność każe nam poszukiwać oszczędności za wszelką cenę.... Tylko czy warto? Czy warto zwiększać ryzyko zachorowania naszych bliskich na nowotwory? Czy warto podarować sobie chorujące od urodzenia dziecko? Czy warto obsiewać swój przydomowy ogródek metalami ciężkimi, które w przyszłości trafią na nasze talerze ze „zdrowymi", bo przecież z naszego ogródka warzywami? Czy warto kupować wiejskie jajka, czy mleko wiedząc, że zwierzęta większość czasu spędzają na powietrzu, pod kopcącym kominem? Czy warto pojechać na Majorkę, lub jakąś inną egzotyczną wycieczkę za zaoszczędzone w ten sposób pieniądze, żeby pooddychać czystym powietrzem, przez klika dni, a po powrocie nadal się truć? - pytają retorycznie Kalwarianie.
}} Przykładowa fotografia z Wadowic, nadesłana przez Daniela
Dyskusja: