Henryka Swornóg swoją przygodę z pisaniem zaczęła w 2011r. Jak sama mówi na początku pisała tylko do szuflady, była to jej ucieczka od problemów i smutków. W 2015r. po raz pierwszy odważyła się na publikację swoich tekstów, które okazały się wielkim sukcesem. Na co dzień mieszka w swoim rodzinnym mieście – Wadowicach, razem z mężem, synem i pudelkiem Mają. Jest absolwentką I LO im. Marcina Wadowity w Wadowicach.
Swoje książki dedykuje najmłodszym czytelnikom, ponieważ jak mówi: „Czytelnik dziecięcy jest bardzo wdzięczny". Na co dzień zajmuje się pracą w gminnej bibliotece we Frydrychowicach. Całe jej życie związane jest z książkami, ponieważ już jako dziecko pisała bajki, jak mówi jej największym marzeniem było zostanie pisarką-i jej marzenie się spełniło. Z Henryką Swornóg rozmawiała tegoroczna maturzystka Anna Brusik.
Skąd wzięła się Pani pasja do pisania ?
Moja potrzeba pisania pojawiła się nieoczekiwanie. Wydarzyło się to wtedy gdy moja mama po bardzo długiej i ciężkiej chorobie umarła. Zaczęłam wówczas pisać do szuflady. W ten sposób wypełniałam swój wolny czas i uciekałam od rzeczywistości, przenosiłam się do innego świata. Pomagało mi to przetrwać ten smutny czas i bardzo trudne dni. To był mój nowy sposób na życie. Pod wpływem częstego rozmyślania o śmierci zapragnęłam zostawić po sobie ślad. Z czasem pisanie wychodziło mi coraz lepiej, zaczęło mi się to podobać i coraz bardziej mnie wciągało, aż w końcu stało się moją pasją, bez której nie potrafię już żyć. Poczułam wielką radość tworzenia.
Czy jako dziecko marzyła Pani o byciu pisarką ?
Tak, już jako dziecko marzyłam o tym. Jak tylko nauczyłam się pisać, to stworzyłam swoją pierwszą bajkę. Bawiłyśmy się razem z koleżanką z klasy, ja byłam pisarką, a ona ilustratorką, która wykonywała rysunki do mojej bajki. Zeszyt, w którym zapisałam swoją pierwszą bajkę przetrwał jakimś cudem do dzisiejszego dnia i jest moją największą pamiątką. Jak widać, po wielu latach moje marzenia literackie odżyły i zaczęłam je realizować. Trzeba pamiętać, że marzenia się nie spełniają, marzenia się spełnia. Nie należy chować swoich marzeń, nie można siedzieć z założonymi rękami, trzeba dążyć do ich realizacji i co ważne nie poddawać różnym przeciwnościom, bo nie zawsze jest łatwo. Należy wyciągnąć ręce i sięgać do gwiazd.
Dlaczego napisała Pani książki akurat dla dzieci ?
Uważam, że czytelnik dziecięcy jest bardzo wdzięczny, sympatyczny, a zarazem bardzo wymagający i szczery. Lubię pisać o dzieciach dla dzieci. Był taki czas w moim życiu, że marzyłam o byciu przedszkolanką, zawsze miałam pragnienie być blisko dzieci. W książkach, które napisałam staram się przekazać im ważne wartości, ponieważ uważam, że dobra książka ma nie tylko bawić, ale powinna też uczyć i uwrażliwiać. Chcę również, aby moje książki dawały dzieciom radość, ale też wzruszały, budziły różne emocje i jak rozmawiam z moimi czytelnikami to dowiaduję się, że to mi się udało, co mnie bardzo cieszy.
Pani wiersz „Moc dobra" został wierszem miesiąca, co wtedy Pani czuła ?
Byłam bardzo, bardzo zaskoczona, że to mój wiersz został wybrany i opublikowany na stronie internetowej Wydawnictwa św. Macieja Apostoła. Jednocześnie czułam ogromną radość i szczęście. Dopadła mnie kiedyś bardzo silna, wewnętrzna potrzeba, aby napisać wiersz o problemach współczesnej młodzieży, a potem postanowiłam go wysłać do wydawnictwa w Lublińcu. Jest to wiersz z głębokim przesłaniem, porusza serce czytelnika i chciałabym aby czynił dobro.
Skąd czerpie Pani inspiracje do pisania książek ?
Bardzo różnie z tym bywa. Do powieści „Ósmy cud świata" inspiracją była oczywiście Maja - mój własny, ukochany pies. Ta książka to historia właśnie o niej. Dlatego też połowa opisanych przygód wydarzyła się naprawdę, a reszta powieści to fikcja literacka. Natomiast pomysł na rymowaną bajkę pt. „Dziwny sen" po prostu wyśnił mi się w cudowny sposób. Zaś najnowsza opowieść, baśń „Jak dzieci razem z aniołem pokonały diabła i uratowały świat" stworzona została całkowicie z mojej wyobraźni.
Czy uważa Pani, że istnieje coś takiego jak „wena twórcza"?
Tak, na pewno! Mogę śmiało to powiedzieć na podstawie osobistych doświadczeń. Miewałam takie momenty, że budziłam się w nocy i pojawiały mi się wówczas świetne pomysły. W takich sytuacjach musiałam wstać i szybko zapisać te myśli, bo do rana mogłabym je zapomnieć, a pomysły, które przychodzą do głowy w nocy albo nad ranem są najlepsze.
Co według Pani jest najtrudniejsze w pisaniu ?
Przede wszystkim znalezienie dużo wolnego czasu. Pisanie jest naprawdę bardzo pochłaniające i czasochłonne.
Czy jest czasem tak, że żaden pomysł nie przychodzi do głowy ?
Oczywiście, ale wtedy po prostu nie piszę i czekam spokojnie na wenę. Wówczas czytam to co już napisałam i udoskonalam swój tekst.
Co najbardziej podoba się Pani w pisaniu ?
Nie staram się naśladować innych pisarzy, piszę od siebie, to co czuję, spisując swoje przemyślenia i swoje pomysły. Bardzo podoba mi się docieranie do odbiorcy poprzez swoje książki. Cieszą mnie spotykania z czytelnikami, którzy szczerze mi gratulują i mówią, że bardzo im się podobała moja powieść „Ósmy cud świata". Wtedy czuję wielką radość i satysfakcję. Miłe słowa moich czytelników dodają mi skrzydeł. Jestem szczęśliwa, gdy dzieci opowiadają mi co najbardziej podobało im się w książce, co ich rozśmieszyło, a co wzruszyło, albo które rozdziały czytali po kilka razy. Jak widzę radość czytelników to czuję, że osiągnęłam zamierzony cel.
Pracowała Pani teraz nad nową książką, o czym ona jest ?
To piękna baśń dla dzieci, okraszona cudownymi ilustracjami. Mam nadzieję, że niezwykłe przygody dzieci i sympatycznego anioła wzruszą i rozbawią małych czytelników, a także nauczą tego co w życiu najważniejsze, że nigdy nie wolno tracić nadziei, iż zawsze jest wyjście z na pozór beznadziejnej sytuacji. W baśni tej opowiadam, że zło istnieje, ale uświadamiam zarazem, że można je pokonać i że trzeba stawić mu czoła. Wartość kochającej się rodziny, bycie dobrym i odważnym zarazem, pomaganie innym ludziom i zwierzętom to główne przesłanie tej barwnej opowieści. Jak to w baśniach bywa dobro zwycięża nad złem. Uważam, że baśnie są dla dzieci wspaniałym drogowskazem.
Napisała Pani także opowiadanie, wspomnienie o swojej mamie, dlaczego ?
Jestem współautorką almanachu literackiego „R.I.P.", w którym można było napisać o kimś kto już odszedł. Postanowiłam napisać wspomnienie pt. „Mojej ukochanej matce – cichej bohaterce", aby ocalić od zapomnienia istnienie najważniejszej osoby w życiu. Opowiadanie to pozostanie na zawsze bezcenną pamiątką dla mnie i naszej rodziny. W ten sposób chciałam oddać swojej mamie należny hołd i podziękowanie. Gdy czytałam to opowiadanie mojemu tatusiowi nie dało się powstrzymać łez, razem płakaliśmy (podobno każdy kto to czyta bardzo się wzrusza). Moja mama niestety nie doczekała promocji mojej książki, było mi przykro z tego powodu, bo w takim momencie chciałabym ją mieć przy sobie. Na szczęście na promocję mojej powieści przybył mój tata mimo, że był już mocno schorowany. Wydanie mojej książki i uczestniczenie w tym pięknym, uroczystym wydarzeniu było dla niego wielkim przeżyciem, był przeszczęśliwy i bardzo dumny ze mnie.
Czy lubi Pani podejmować w życiu różne wyzwania?
W ostatnich latach lubię zmierzać się z różnymi wyzwaniami, aby doświadczyć czegoś nowego, ciekawego, pierwszy raz w życiu. Takim wielkim wyzwaniem było napisanie mojej pierwszej powieści dla dzieci i młodzieży „Ósmy cud świata", a następnie odważenie się na jej wydanie, a potem zorganizowanie i przeżywanie uroczystej promocji mojej książki. To było nie lada wyzwanie, ale mimo stresu było cudownie. Z wakacjami 2014 roku wiążą się również wspaniałe emocje i piękne wspomnienia. Otóż poszukiwano statystów do filmu pt. „Do niedzieli". Zgłosiłam siebie, męża i syna. Zostaliśmy wybrani i w ten sposób znaleźliśmy się na planie filmowym w Lanckoronie obok wspaniałych polskich aktorów: Doroty Pomykały, Marka Pysia i Jerzego Bończaka. Podczas tej niesamowitej wakacyjnej przygody poznaliśmy wielu wspaniałych ludzi. Mogliśmy zobaczyć od kuchni jak powstaje film. Natomiast w zeszłym roku pierwszy raz uczestniczyłam w akcji „Narodowe czytanie" i czytałam fragment powieści Henryka Sienkiewicza „Quo Vadis" na rynku w Wadowicach. To było naprawdę wspaniałe, niezapomniane przeżycie. Ostatnio zmierzyłam się z napisaniem i wydaniem mojej baśni. Wierzę, że baśń spodoba się moim wspaniałym czytelnikom. Moja przygoda z pisarstwem trwa nadal i nie zamierzam jej kończyć. Już myślę o napisaniu kolejnej książki. To jest ogromne wyzwanie, albowiem tym razem chciałabym napisać opowieść dla dzieci o Wielkim wadowiczaninie Janie Pawle II. Mam nadzieję, że spełnię swe kolejne literackie marzenie.
Wywiad przeprowadziła Anna Brusik, tegoroczna maturzystka, która od października zaczyna studia na kierunku germanistyka ze specjalnością turystyczną. Choć na razie ma niewielkie doświadczenie, to już pisała do lokalnych gazet w gminie Wadowice.
Dyskusja: