Edward Buczek „Grzybek", Stanisław Masiuk „Mróz" oraz prawdopodobnie pochodzący z przedwojennego powiatu wadowickiego Wojciech Stypuła „Bartek" to żołnierze Armii Krajowej, których szczątki IPN odnalazł podczas ostatnich prac na Litwie. Ostateczne ustalenie tożsamości „Bartka" i „Mroza" wymaga jednak dodatkowych badań.
W wyniku naszych archeologiczno-ekshumacyjnych prac na Litwie, które trwały od 19 lipca br. i zakończyły się dziś, odnaleziono szczątki trzech żołnierzy Armii Krajowej, którzy podczas wojny zginęli w walce zarówno z niemieckim Wehrmachtem, jak i sowieckim NKWD" – podsumował w poniedziałek (7.08) dr Leon Popek, który kieruje Wydziałem Kresowym w Biurze Poszukiwań i Identyfikacji IPN.
Dalsze poszukiwania ofiar obu totalitaryzmów na Litwie są konieczne i prawdopodobnie odbędą się jeszcze w tym roku. Zdaniem historyka wojskowości powiatu wadowickiego Michała Siwca - Cielebona odnalezione na Litwie szczątki to na 99 procent ciało porucznika Stypuły.
Ustalenie tożsamości tych szczątków będą wymagały przeprowadzenia badań DNA. Na szczęście w przypadku Bartka materiał genetyczny rodziny został już pobrany i nie powinno to zająć zbyt długiego czasu – powiedział portalowi Wadowice24.pl Michał Siwiec - Cielebon, który wraz z rodziną porucznika m.in. Wojciechem Banasiem był obecny przy ekshumacji na Litwie.
Jak powiedział portalowi Michał Siwiec - Cielebon, ciało "Bartka" zostało odnalezione 22 lipca, dokładnie w 73. rocznicę jego śmierci. Archeolodzy nie planowali zakończenia prac w takim terminie.
Szczątki por. Wojciecha Stypuły „Bartka" ekshumowano na tzw. Długiej Wyspie w Puszczy Rudnickiej. Porucznik Stypuła zginął 22 lipca 1944 r. nad rzeką Wisińczą w walce z Sowietami. Świadkiem jego śmierci była Izabella Jankowska-Stankiewicz „Marianna", której relacja pomogła odnaleźć grób. Jego dokładna lokalizacja została określona na podstawie wyników przeprowadzonych badań archeologicznych.
Porucznik Wojciech Stypuła, ps. Bartek, był żołnierzem AK, utalentowanym poetą, harcerzem i dziennikarzem. Niezwykle barwną postacią, którego życiorys to idealny scenariusz na film.
Urodził się 28 listopada 1904 roku w Tarnawie Dolnej, powiat wadowicki. Ojciec Józef był nauczycielem wiejskim. Matka Julia ze Świerczewskich, pochodziła z Warszawy. Ojciec jej był uczestnikiem Powstania Styczniowego, emigrantem w Paryżu i dopiero po zmianie nazwiska wrócił do Warszawy. Dziadek Bartłomiej Świerczewski był w Powstaniu Listopadowym.
Wojtek ukończył czteroklasową szkołę ludową w Zembrzycach, potem uczył się w Gimnazjum im. Marcina Wadowity w Wadowicach, a maturę zdawał w gimnazjum w Żywcu. W latach 1924-1925 kształcił się w Szkole Podchorążych Piechoty. Służył w 43 pułku piechoty w Kowlu, a po przeniesieniu do rezerwy rozpoczął szkolenia w marynarce na S/S Niemen. W 1932 ukończył kurs dziennikarski w Gdyni. Od 1933 roku był instruktorem żeglarskim w Akademickim Związku Morskim w Jastarni. W 1934 wypływa jachtem „Eos" do Afryki i do Stanów Zjednoczonych z Wiesławem Ostoją-Wilczyńskim i z bratem Janem. Jacht rozbił się na skałach Bornholmu. Załoga się uratowała. W tym samym roku zdobył pierwsze miejsce w regatach w Szwecji w barwach AZM.
Od 1936 roku osiadł w Warszawie, gdzie trudnił się dziennikarstwem, pisał do Płomyka i Płomyczka. Wydał dwie miniaturowe książeczki dla dzieci. Mało kto wie, ale jest autorem wielu popularnych do dziś wierszyków jak m.in. „Miała baba koguta", czy „W poniedziałek rano kosił ojciec siano". W liście do matki z lipca 1939 pisze o dużych planach książkowych w wydawnictwie Przeworskiego.
Tuż przed II wojną prawdopodobnie wcielony do kontrwywiadu wojskowego. W legendach rodzinnych opowiada się o uprowadzeniu z Sopotu jakiegoś wyższego oficera niemieckiego. Okres okupacji do 1943 jest nieznany. Na początku 43 pojawia się u rodziny w Tarnawie. Opowiada siostrze o swoim pobycie w klasztorze w Górach Świętokrzyskich, gdzie się ukrywał . Od wiosny 1944 roku pojawia się w sztabie Zgrupowania Nadniemeńskiego pełni funkcję oficera BIP i do zadań specjalnych. Aktywnie uczestniczy w walkach AK z okupantem niemieckim i sowieckim. Zginął na tzw. Długiej Wyspie, w Puszczy Rudnickiej, 22 lipca 1944 roku zastrzelony przez sowietów z grupy poszukiwawczej NKWD.
Zdaniem Michała Siwca - Cielebona, jeśli okaże się, że ciało znalezione na Litwie to właśnie "Bartek", to wolą rodzinny jest, by spoczął w grobie na cmentarzu parafialnym w Wadowicach.
W tym samym grobowcu, gdzie pochowano jego ojca. Porucznik Stypuła zasłużył na pogrzeb państwowy z honorami, więc będzie to duże wydarzenie w mieście, które może przybliży jego zapomnianą dziś postać - mówi nam Michał Siwiec - Cielebon.
/źródło zdjęć: Kurier Wileński, fot. Ilona Lewandowska
Dyskusja: