Pedofilia w kościele jest jednym z tematów, którymi zajmuje się ksiądz Tadeusz Isakowicza-Zaleski. Zaangażowany społecznie duchowny nie boi się trudnych pytań i często je zadaje. Także przedstawicielom Archidiecezji Krakowskiej, pod którą podlega.
Ostatnio ponownie ksiądz Zaleski zadał jedno z takich trudnych pytań. "Dlaczego polski wymiar sprawiedliwości zwleka z osadzeniem skazanego w zakładzie karnym"? Chodzi o sprawę skazanego ponad rok temu duchownego z krakowskiego kościoła, który do tej pory nie trafił do zakładu karnego.
Sprawca do dziś jednak nie trafił do więzienie, gdyż wciąż zasłania się złym stanem zdrowia. Mieszka sobie spokojnie w jednym z domów diecezjalnych, w którym ma „wikt i opierunek" oraz opiekę ze strony sióstr zakonnych. Dom ten jest utrzymywany z ofiarności księży i ludzi świeckich - pisze na swoim blogu ksiądz Isakowicz - Zaleski.
Jak opisuje sprawę duchowny, ksiądz "W" otrzymał karę 4 lat więzienia (bez zawieszenia) za czyny pedofilskie, których dopuścił się on na przestrzeni 8 lat wobec dziecka swojej krewnej, wychowującej je w trudnych warunkach. Pierwsze molestowania miały miejsce, gdy dziecko miało zaledwie 6 lat.
Od prawie 3 lat sprawa dotyczy się też przed sądem metropolitalnym w Krakowie. Jednak wciąż nie ma jej finału. Są tylko obietnice i zwalanie winy za opieszałość na pandemię. Co więcej, sprawca nadal figuruje w spisie księży archidiecezji krakowskiej. Dlatego też rodzina pokrzywdzonego dziecka zwróciła się do władz watykańskich. Niestety nie doszło do spotkania nuncjuszem papieskim, choć rodzina udała się do Warszawy - opisuje sytuację ksiądz.
Ksiądz Tadeusz dziwi się, że wszystko trwa tak długo.
Trudno więc zrozumieć, dlaczego polski wymiar sprawiedliwości zwleka z osadzeniem skazanego w zakładzie karnym. Trudno też zrozumieć postępowanie krakowskich władz kościelnych, które w tej sprawie działają nadzwyczaj opieszale. Przede wszystkim szkoda, że arcybiskup Marek Jędraszewski lub arcybiskup Salvatore Pennacchio osobiście nie skontaktowali się z rodziną pokrzywdzonego dziecka, aby wesprzeć ich duchowo i ofiarować swoją pomoc - dodaje we wpisie na swoim blogu ks. Tadeusz Isakowicz - Zaleski.
Ksiądz Zalewski nie zamierza odpuścić w tej sprawie. Ma zamiar trzymać rękę na pulsie.
Do sprawy jeszcze powrócę - dodaje na koniec.
Dyskusja: