Pani Agata, która na stałe nie mieszka w Kaczynie, bywa tam jednak bardzo często, uznała, że dla swojego czystego sumienia powinna podzielić się swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi właśnie tej wsi.
Zaznaczam z góry: nie wierzę, by ten majl do Was miał na cokolwiek wpływ, chcę mieć jednak czyste sumienie i mogła dzieciom i wnukom, jeśli ich doczekam powiedzieć, że zrobiłam coś, bo chciałam i mogłam. Z niczego wynika tylko nic – zero pomnożone przez cokolwiek czyni wyłącznie i nadal zero. Robię więc COŚ - napisał w szczerym liście do redakcji.
Dlaczego tak mówi pani Agata? Jak sama napisała, już od lat podejmuje ten temat wśród znajomych oraz politycznie aktywnych osób.
Albo oficjalnie potakiwano mi grzecznie, obiecywano coś zrobić, na tym się oczywiście kończyło, lubo też słyszałam odpowiedź: „(...) nie ma pani innych problemów? Przecież pani tam nie mieszka (...)" albo „(...) a cóż to pani przeszkadza (...)" - pisze Czytelniczka.
Czy spostrzeżenia Pani Agaty są trafione? Czy pasują niemal do każdej małej miejscowości w całej okolicy? Czy tak powinno być? Sami oceńcie.
"1. Żeby wysłać zwykły list z Kaczyny (ok. 380 mieszkańców) albo Choczni (ok. 1100 mieszkańców) trzeba jechać do najbliższej skrzynki pocztowej do „POKUSY" oddalonej od pętli w Kaczynie o 8,5 km, do tego tamtejsza Poczta Polska czynna jest TYLKO DO 14:00. Do ceny znaczka trzeba doliczyć więc benzynę lub dwa bilety Janiso. Babcia mówiła, że za peerelu były w samej Kaczynie dwie skrzynki pocztowe (jedna przy sklepie i druga przy remizie), a przecież peerel był niesłuszny, przynajmniej tak mi mówiono w szkole.
2. Przez dwa dni w tygodniu (sobota i niedziela) z Kaczyny i do Kaczyny nie ma żadnej komunikacji zbiorowej – np. w przypadku nagłych zachorowań dla sporej liczby mieszkańców pozostaje wzywanie taksówki lub pogotowia. Np. w czasie wyborów pewna liczba obywateli nie ma możliwości dotarcia do lokali wyborczych, ale jaki to mogło było mieć wpływ na dotychczas uczynione wybory – szczerze mówiąc – nie wiem. A w normalne dni komunikacja Janiso kończy się krótko po 17:00.
3. Na przystankach Janiso powinny być stale wywieszone numery telefonów ratunkowych, dyżury aptek i ewentualnie lekarzy. Nie są, bo po co. Są za to numery telefonów do „pogotowia kredytowego". Czy ktoś w Kaczynie / w Polsce w ogóle wierzy, że w razie konieczności nadejdzie jakaś medyczna pomoc? Chyba nie. Kiedyś usiłowałam skomunikować się z pogotowiem – rezultat był taki, że dyspozytorka przez pierwsze 5 minut nie dopuściła mnie do głosu.
4. Na przystankach Janiso powinny być wywieszone grubą czcionką aktualne rozkłady jazdy. Nie wszyscy i nie zawsze dobrze widzą i nie wszyscy i nie zawsze mają pod ręką okulary, by móc przeczytać wydruki w drobnym druczku „Times New Roman wielkość czcionki 10 albo 11". Ile razy pytam okolicznych mieszkańców albo kierowcy, dowiaduję się, że obecnie wywieszony rozkład jazdy jest nieaktualny. Również kierowcy nie mają do rozdania rozkładów jazdy. Na mój majl w tej sprawie firma Janiso nie zareagowała. Nie musi. Konkurencji nie ma.
5. Wiemy, że susza zrobiła swoje. Okoliczni mieszkańcy kopią nowe lub ogromnym kosztem pogłębiają dotychczasowe studnie. Czy firmy, które to robią nie potrzebują posiadać licencji, itd.? Czy istnieje jakaś naukowa ekspertyza geologiczna rejonu Kaczyny? Czy do wykopania - pogłębienia studni nie jest potrzebne jakieś zezwolenie? Czy władze lokalne nie mogłyby w jakiś sposób koordynować tych akcji, żeby nie np. 10 gospodarstw kopało 10 studni, lecz np. 5 gospodarstw dołączało się do 1 studni. Przecież chodzi o ten sam ciąg wody gruntowej, nie mówiąc już o kosztach. Czy woda tego ciągu w ogóle nadaje się do picia? Nikt jej przecież nie kontroluje. Jak się przedstawia przyszłościowo sprawa doprowadzenia wodociągów i kanalizacji do Kaczyny? Babcia opowiadała, że za peerelu przynajmniej raz w roku przymusowo sprawdzano studnie pod względem bakteriologicznym (za darmo!).
6. Wszyscy wiedzą, że potok Kaczynka już od pętli w Kaczynie jest kloaką. Czy ktoś sprawdza stan higieniczny tej wody?
7. NIKT w Kaczynie nie prenumeruje ani nie kupuje lokalnej albo krajowej prasy. Listonosz przybywa do wsi z jakimś LISTEM nie częściej, niż raz w tygodniu, o ile w ogóle. Czasem też list do kogoś zostawia w sklepie. Kurierów nie można przecież kwalifikować jako połączenia z resztą świata. Wieś jest praktycznie światem samym w sobie, jak w średniowieczu.
8. Jedynym wolnym miejscem spotkań mieszkańców jest sklep gminny, gdzie obok, w pobliskich krzaczkach, można bezkarnie opróżnić piwo. Babcia opowiadała, że za peerelu pito eter, który przepisywali na receptę za darmo doktorzy z kempingów. Podobno jest bardzo zdrowy, tego jednak na pewno nie wiem, nie próbowałam. Spotkanie mieszkańców wsi pod remizą strażacką ma miejsce raz w roku. No, jest jeszcze msza pod kaplicą ze złotą kopułą w niedziele o 7:45. Miejsce i pora dnia szczególnie sprzyjają obywatelskim konsultacjom.
9. We wrześniu 2018 odbyło się pod remizą strażacką na długo wcześniej zapowiadane spotkanie mieszkańców Kaczyny z posłem Brynkusem, wówczas kandydatem na burmistrza Wadowic. Wzięło w nim udział 8 osób, z tego dwie z otoczenia pana Brynkusa. Zabrał tam też głos ówczesny sołtys Kaczyny, cytuję, bo byłam przy tym:
„Nam tu panie pośle we wsi nic nie potrzeba. Nawet busik niepotrzebny. Ja mam auto."
10. Czy jest Pan pewien, że żyjemy nie w średniowieczu, a w XXI wieku, w centrum Unii Europejskiej?".
Zapraszamy do dyskusji. Nie tylko na temat samej Kaczyny, ale wszystkich zagadnień poruszonych przez panią Agatę, czyli komunikacji publicznej, usług pocztowych, samowoli budowlanych, czy obietnic politycznych. Jak to bywa w Waszych miejscowościach?
LIST DO REDAKCJI
Dyskusja: