W Wadowicach udało się coś, co mimo wszystko rzadko się udaje nie tylko w Polsce, jak i na świecie. Zebranie olbrzymiej kwoty 10 milionów złotych w Internecie na leczenie Oliwiera było prawdziwym sukcesem rodziców, fundacji Siepomaga.pl i armii ludzi, która organizowała się na cel charytatywny.
Niestety, wraz ze wspaniałym odruchem serca pojawiła się też ciemna strona tej sytuacji. Nie odpowiadają za nią ani organizatorzy akcji, ani fundacje, a jedyne zwykła ludzka chciwość i nieuczciwość.
Jeśli wierzyć różnym linkom, wiadomościom, zrzutkom itd. itp. kolportowanym w portalach społecznościowych i "Internetom", to obecnie w Wadowicach jest cała masa dzieciaków i rodziców, którzy zbierają pieniądze na ich leczenie.
Można by rzec, że liczba dzieci chorych na ciężkie choroby lub sierot wzrosła w Wadowicach wraz z początkiem nowego roku. Zbiórkę w internecie łatwo założyć, wystarczy kilka minut.
Do nieuczciwych praktyk organizatorów internetowych zbiórek należy zmiana ich lokalizacji na... "Wadowice". W opisach różnych zbiórek nagle pojawiły się dramatyczne historie, jak to ciężko chore "dziecko pochodzi z Wadowic", "urodziło się w Wadowicach", "rodzice z Wadowic kiedyś tam zginęli w wypadku w Polsce i zostało sierotą".
Magia miejsca i sukces zbiórki 10 zł mln na lek zolngensma dla Oliwiera ma przyciągnąć uwagę tych darczyńców, którzy już wcześniej okazali wielkie serce.
Przy wybieraniu wsparcia dla zbiórek na dzieci warto zwrócić uwagę, czy są one wiarygodne, czy informowały o tym wcześniej lokalne media, czy rodzice lub opiekunowie są ujawnieni z imienia i nazwiska, czy jest z nimi kontakt.
Ważne też jest, czy podawane schorzenia rzeczywiście wymaga olbrzymiego nakładu pieniędzy zebranego ze zbiórki, czy rodzice lub opiekunowie dziecka zadbali o jego leczenie w ramach polskiej służby zdrowia w szpitalu, klinice lub przychodni.
Najlepiej też, by historię chorego dziecka potwierdziła jakaś niezależna organizacja charytatywna, która ma doświadczenie we wspieraniu takich działań. Tak jak to jest na przykład trzymiesięcznym Teosiem z Jawiszowic, które wspiera w swoim celu charytatywnym fundacji Pozytywni z Oświęcimia.
Jeśli chodzi o zbiórkę pieniędzy dla dziecka chorego na SMA z naszego regionu, to jedyną taką wiarygodną zbiórką i takim dzieckiem pozostaje Zosia Pająk ze Skawinek.
Nie ma żadnych innych wiarygodnych informacji o jakimkolwiek innym dziecku z SMA z terenu powiatu wadowickiego, które potrzebowałoby takiej pomocy. W Polsce takich dzieci jest 27.
Sukces zbiórki dla Oliwiera polegał między innymi na tym, że jego rodzice Joanna Ligęza i Artur Koman prawdziwie i wiarygodnie informowali o leczeniu chłopca. Uczciwie od samego początku przekazywali informacje, na co potrzeba pieniędzy. Nie unikali kontaktu z darczyńcami i wolontariuszami i odpowiadali na pytania.
Przestrogą dla "lipnych zbiórek" niech będzie historia Anny i Roberta Lewandowskiego, którzy kilka lat temu wpłacili 100 tysięcy złotych na pomoc dla chorego na raka Antosia.
Dwulatek chory na nowotwór obu oczu (siatkówczak) potrzebował pomocy. Czyli 500 tys. na leczenie w USA. Na ratunek dziecku pierwsi ruszyli celebryci i politycy. Udostępniali zdjęcia chłopca i sami pozowali do zdjęć z kartką z hasłem akcji czyli #bojesieciemności. Po nich ruszyły fundacje i media. Fotografia uśmiechniętego chłopca w błękitnej kurtce i bordowej czapeczce pojawiła się na portalach internetowych i w gazetach. W imieniu rodziców, Joanny i Tadeusza Rudzkich występował Michał S. Przedstawiał się jako manager gwiazd i przyjaciel złamanych tragedią rodziców.
Jak się potem okazało, Antoś nie istniał, a Michałowi S. udało się zebrać pół miliona złotych dzięki wpłatom ludzi dobrego serca.
Dyskusja: