Pani Ewelina nie jest osobą anonimowa. Wielu z Was może ją znać i kojarzyć z pracy w ośrodku kultury w Kalwarii Zebrzydowskiej, gdzie przez lata była pomocną duszą, organizatorką przedsięwzięć kulturalnych, imprez, a nawet kierownikiem.
Dziś ma ważniejsze zajęcie. Opowiedziała o swoim przypadku na portalu społecznościowym siepomaga.pl.Ona i jej rodzina zbierają pieniądze na leczenie (Tutaj link).
Co w życiu tak naprawdę jest ważne? - pyta Ewelina. - 3 marca dowiedziałam się, że muszę zacząć walczyć o życie i wszystko inne przestało mieć znaczenie. Podczas rutynowej wizyty u lekarza usłyszałam, że muszę zrobić dokładniejsze badania. To był początek końca mojego szczęśliwego życia... - opowiada w swojej historii.
Badanie tomograficzne ujawniło, że 36 - latka ma nowotwór złośliwy nerki. Co gorsza, to przypadek rzadki. Na świecie jest tylko 60 przypadków takich jak ten.
Usłyszałam, że zostało mi kilka lat życia... Przerażenie, rozpacz, zagubienie i jedno pytanie. Co teraz? (...) Konieczne okazało się wycięcie nerki, z nadnerczami i węzłami chłonnymi. Czekanie na wynik pobranej próbki było siedzeniem na tykającej bombie. Nowotwór nerkowokomórkowy - bardzo rzadki i bardzo groźny - napisała.
Kolejne badanie tomograficzne wykazały przerzuty do płuc i węzłów chłonnych.
Dowiedziałam się, że nie ma dla mnie nadziei - czytamy w jej wyznaniu.
Niestety w Polsce nadal nie ma rozwiązań systemowych, które pozwalają na finansowanie z ubezpieczenia zdrowotnego różnych form leczenia chorób rzadkich. W takiej sytuacji znalazła się kobieta z naszego regionu.
W świetle przepisów byłam zbyt zdrowa na rozpoczęcie refundowanego leczenia. Wymagane objawy pojawią się w ostatniej fazie choroby, kiedy leczenie będzie już niepotrzebne... Ostatnią nadzieją jest dla mnie odpłatne leczenie, które przekracza możliwości finansowe naszej rodziny - przyznaje kobieta.
Najważniejszym etapem takiego leczenia powinno być zastosowanie immunoterapii, która powinna trwać minimum dwa lata, co daje koszt ponad milion złotych.
Ewelina Baklarz, jej rodzina i przyjaciele nie poddają się. Założyli zbiórkę na portalu siepomaga.pl i liczą na wsparcie darczyńców.
Ile warte jest moje życie? - pyta w swoim wpisie.- Pomóż mi, a obiecuję, że zrobię wszystko, żeby wygrać tą walkę! Mam tylko 36 lat i córeczkę, którą muszę wychować. Tak bardzo chcę żyć... - napisała pani Ewelina.
Dyskusja: