Kierowcy wykonujący transport międzynarodowy zapewniają Polakom ciągłość dostaw do sklepów wielu branż. Aby ich praca przebiegała sprawnie nie przechodzą obowiązkowej kwarantanny. Niestety to wiąże się z wieloma problemami.
Mąż wyjeżdża na dwa tygodnie do Włoch. Później wraca i jest z nami kolejne dwa tygodnie. Nie przechodzi kwarantanny. Nie ma się gdzie podziać, oficjalnie odizolować, mieszkamy pod jednym dachem z dziećmi, które chorują na astmę - opowiada portalowi Wadowice24.pl mieszkanka jednej z miejscowości w gminie Wadowice.
Jak powiedziała nam rozmówczyni, w związku z pandemią i pracą jej męża właściciel sklepu, w którym pracowała 15 lat zakazał jej przychodzenia do pracy. Właśnie dlatego kobieta wykorzystuje kolejne terminy opieki nad dziećmi.
Już wiem, że najpewniej zostanę zwolniona. To wszystko trwa zbyt długo - dodaje mieszkanka.
Małżeństwo wprowadziło już jakiś czas temu z własnej inicjatywy domową kwarantannę. Zakupy robią bardzo rzadko. Wychodzą tylko na podwórko domu.
Niestety mieszkańcy traktują nas jak trędowatych, a to przecież nie nasza wina - dodaje żona kierowcy TIRa.
Na początku pandemii mężczyzna zgłosił do sanepidu swoją sytuację. Chciał uzyskać pomoc, być może zbadać się czy jest chory na koronawirusa. Jego trasa wiedzie przecież do epicentrum europejskiej epidemii.
W sanepidzie powiedzieli mu, że nie podlega kwarantannie, ani nie należą mu się badania. Pani stwierdziła, że takie są na razie w Polsce przepisy - dodała rozmówczyni portalu.
To jedna z wielu historii rodzin, w których przynajmniej jedna z osób wykonuje transport międzynarodowy. Kierowcy informują, że w Niemczech każdy kierowca, które chce mieć wykonany test na koronawirusa bez problemu może z niego korzystać. Polscy kierowcy wożą ze sobą termometry, sami sobie badają temperaturę. Wielu z nich, dla bezpieczeństwa nie zjedzie do domu na święta. Boją się, że pozarażają członków rodziny. Nie każdy człowiek bowiem ma typowe objawy koronawirusa, a może chorować i zarażać.
Dyskusja: