Słowacja i Czechy wprowadziły na terenie swoich krajów nakaz noszenia maseczek ochronnych dla wszystkich mieszkańców. Nie muszą być wyłącznie atestowane, bo o ten towar trudno obecnie w całej Europie.
Dlaczego Polska nie zdecydowała się na razie na takie krok? Jak poinformował minister zdrowia, na razie nie ma takiej potrzeby, ale sytuacja jest dynamiczna.
Czesi i Słowacy idą w ślad za Włochami i Chinami, gdzie ten obowiązek istnieje od dłuższego czasu. Chiny, choć u nich epidemia koronawirusa zaczęła zwalniać, nadal nakazują swoim obywatelom noszenie nakryć na twarz. Po co, skoro niektórzy specjaliści mówią, że maseczki nie uchronią nas przed wirusem?
W obecnej chwili pandemia koronawirusa w Polsce i krajach ościennych weszła w taką fazę, że nowe przypadki pojawiają się na terenie kraju. Nie są "sprowadzane z zagranicy". Nie wiadomo, kto mógł już się zarazić i nie wie, że jest nosicielem. Sytuacja w Kalwarii Zebrzydowskiej pokazuje, że pierwsi nosiciele nie byli objęcie kwarantanną, a objawy zaczynają się ujawniać dopiero teraz.
Właśnie dlatego warto zakładać maseczkę udając się do sklepu, apteki czy w inne miejsce, które nie zostało jeszcze zamknięte. Nie jest wymagane noszenie maseczki na otwartych przestrzeniach. Chodzi o miejsca, które nie mogą być naturalnie wietrzone, a aerozole pozostają dłużej w powietrzu. Lekarze mają rację - maseczka nie uchroni nas przed drobnymi wirusami w 100%, ale na pewno ograniczy rozprzestrzenianie aerozoli od osób, które mogą być zarażone a nie wiedzą o tym.
Wysoce prawdopodobne jest, że niebawem i Polska zdecyduje się na takie rozwiązanie jak Czechy czy Słowacja. Póki co Polacy pracujący u naszych południowych sąsiadów lub wykonujący transport w tamte części Europy muszą wyposażyć się w maseczkę.
Dyskusja: