To był piątek, 19 listopada, w 2004 roku przez Tatry przeszła potężna wichura, która zniszczyła ogromne obszaru słowackiej część gór. Narobiła też strat po polskiej stronie. Chociaż te doniesienia były mało komentowane w mediach z powodu kryzysu, który wówczas trwał na Ukrainie.
Trzeba jednak przypomnieć, że silny wiatr dotarł też do powiatu wadowickiego, gdzie zrywał dachy. W godzinach popołudniowych wiało tak mocno, że kilka rodzin straciło dach nad głową, m.in. w Tomicach. Dzięki sąsiedzkiej i gminnej pomocy szybko udało się zabezpieczyć zniszczenia.
Synoptycy informowali, że porywy wiatru osiągały 140km/h. Po słowackiej stronie wiatr przekraczał te wartości. Niestety nie obyło się bez ofiar w ludziach.
Jak określił to wówczas minister środowiska naturalnego Słowacji László Miklós - była to największa od 100 lat katastrofa ekologiczna na Słowacji. Straty wyliczono na kilka miliardów euro.
Listopad, grudzień i pierwsza połowa stycznia, to okres, w którym w naszym regionie wieje i to potężnie. Ostatnio odnotowaną na szeroką skalę wichurę odnotowano w grudniu 2011 roku. Silny wiatr uszkodził 11 budynków, około 200 gospodarstw przez noc nie miało prądu. Mniej intensywnie, ale również z poważnymi skutkami, wiało w listopadzie 2016 roku.
Według aktualnych prognoz przynajmniej do końca miesiąca nie grożą nam wichury. Jedynie 29 listopada może mocniej powiać.
Dyskusja: