KĘTY - Jak przyznają specjaliści o rynku mediów społecznościowych dzisiejsza szkoła różni się od tej, którą zaczynaliśmy w latach 80-tych zeszłego wieku. Dzieci, przepełnione werbalną agresją, odpowiadają agresją.
Wyzwiska stały się czymś powszechnie dostępnym. Coraz rzadziej zauważamy, że są po prostu złem -mówi dziennikarz największego portalu internetowego wp.pl Tomasz Machała.
Agresja wychodzi także na nasze ulice, a nawet na mury.
Jedną z takich hejterskich akcji przeraził się ostatnio burmistrz niedalekich Kęt, Krzysztof Klęczar.
Zauważył, że w jego mieście, w różnych miejscach, pojawiają się wulgarne napisy nawołujące do nienawiści wobec osoby o inicjałach JF. Przeprowadził śledztwo, okazało się, że chodzi o młodą mieszkankę miasta.
Wiem, że większość autorów tych dzieł obserwuje mój profil, tą drogą daję Wam więc czas do poniedziałku do godz. 12.00, by WSZYSTKIE "jf" zniknęły z przestrzeni Kęt. O 12 w poniedziałek ruszam na objazd, gdy je znajdę zawiadamiam Policję. Wandalizm na szczęście jest karalny, a potwierdzenie Waszych danych, mając na uwadze m.in. zapisy monitoringu miejskiego - nie zajmie nam zbyt długo. Zaznaczam, że litości nie będzie. Zaznaczam również, że wszelkie obelgi i zaczepki kierowane pod adresem "F" od dnia dzisiejszego spotkają się z moją osobistą reakcją. Słowa, młodzi Przyjaciele, często są ostrzejsze od noży. Nie ma i nie będzie mojej zgody na hejt! - napisał w czwartek (5.09) na swoim profili Facebook burmistrz Kęt.
Myślicie, że to pomoże?
Dyskusja: