Jak mówi mama Weroniki, tragedia zdarzyła się, gdy dziewczyna przechodziła przez przejście dla pieszych.
Gdy znalazła się pod kołami tramwaju, miała zielone światło... W żaden sposób nie zawiniła. Dokładnie pamięta każdy moment wypadku - mówi pani Ela.
Dramatyzmu dodaje fakt, że cały czas była przytomna.
Całe 40 minut czekała na sprzęt, który podniesie ciężki pojazd i uwolni zmiażdżoną rękę. Niestety – ręka Weroniki musiała zostać amputowana na wysokości ramienia - dodaje mama 20-latki z Izdebnika.
By móc znów normalnie funkcjonować, potrzebna jest nowoczesna proteza ręki.
Moje dziecko ma w sobie tyle siły, pokonała już tyle przeszkód, tak dzielnie walczy. Ja wiem, że jest o co. Ona ma przed sobą całe życie, oddałabym wszystko, żeby była szczęśliwa - mówi pani Ela.
Zbiórkę na rzecz Weroniki Pawlik prowadzi Fundacja Siepomaga. Kwota docelowa sięga ponad 390 tysięcy złotych. Każdy może wesprzeć cel TUTAJ.
Dyskusja: