Sierżant sztabowy Marcin Targosz w Policji pracuje 12 lat, obecnie na stanowisku referenta referatu ruchu drogowego suskiej policji. Sam funkcjonariusz nie czuje się bohaterem. Powiedział, że zrobił to, co do niego należało, ale musimy przyznać, że dzięki takiej postawie udało uratować się to co najcenniejsze ze wszystkich wartości - ludzkie życie.
W sobotę udało mu się wyciągnąć 60-letniego mężczyznę z płonącego domu w Mucharzu. Jego koledzy chwalą jego postawę.
Policjant jadąc do pracy, w Mucharzu w powiecie wadowickim zauważył kłęby dymu wydobywające się spod dachu pokrytego blachodachówką budynku mieszkalnego. Natychmiast powiadomił dyżurnego swojej jednostki, który zawiadomił służby ratunkowe i bez chwili zawahania pobiegł w kierunku palącego się domu.
Ponieważ dom był zamknięty, policjant wyważył drzwi i wszedł do środka, gdzie zauważył ogromne zadymienie i płomienie wydobywające się z okolic komina i sufitu. Podejrzewając, że w domu mogą przebywać osoby zaczął przeszukiwać mieszkanie i w jednym z pomieszczeń zastał śpiącego w łóżku mężczyznę - przekazała w poniedziałek (28.01) suska policja.
Gdy w pomieszczeniu zaczęły spadać płonące elementy stropu, błyskawicznie obudził mężczyznę, który był mało komunikatywny i nie do końca świadomy sytuacji. Wyprowadził go też z budynku. To był ten ostatni moment, bo momencie gdy obaj znaleźli się na zewnątrz, dach domu zapadł się.
Uratowany 60-latek, w szoku i w samej bieliźnie znalazł schronienie w jego samochodzie, gdzie doczekali na przyjazd karetki pogotowia. Pogorzelec trafił do szpitala i jak się okazuje, jego zdrowiu nic nie zagraża.
Opublikowany przez Mateusz Wilczek Fotografia Ratownicza Sobota, 26 stycznia 2019
Dyskusja: