Aż cztery godziny trwała w sobotnią noc (28.01) akcja ratunkowa na granicy Łączan i Kossowej. Strażacy próbowali ugasić pożar w drewnianym budynku. Nie było to łatwe, bo dostęp był tutaj utrudniony. W pobliżu nie było hydrantów i trzeba był zadbać o dostęp do wody.
Do akcji ratunkowej ściągnięto zastępy zawodowej straży z Wadowic oraz ochotników OSP z Łączan, Chrząstowic i Brzeźnicy. łunę ognia nad zagajnikiem było widać w całej okolicy. Ze strachem spoglądali na nią mieszkańcy Łączan, dla których był to sygnał, że znów doszło do podpalenia.
Na szczęście nikomu nic się nie stało. Ogień podłożono w opuszczonej chacie, zbudowanej z bali drewnianych. Straty właściciela są duże, bo budynek spłonął niemal w połowie, część konstrukcji udało się uratować.
Tym razem, szybko udało się strażakom ocenić przyczyny pożaru. Nie ulega dla nich wątpliwości, że doszło tutaj do celowego podpalenia. Niestety to już czwarte takie zdarzenie w ostatnich dwóch miesiącach. Wcześniej podkładano ogień w stodołach w gęsto zabudowanej części Łączan, tym razem do pożaru doszło na odludziu.
Sprawą podpalania zajmuje się już policja. Na razie podpalacz pozostaje nieuchwytny. Mieszkańcy Łączan od kilku tygodni żyją w strachu, bo boją się kolejnych podpaleń.
Dyskusja: