Już wiadomo dlaczego Andrychów czekał tyle czasu z opróżnieniem dna stawu miejskiego z zalegającego go mułu. Trzeba tutaj przypomnieć, że równo dwa miesiące temu z akwenu spuszczono wodę, wyłowiono ryby a ptactwo przeniesiono do bezpiecznego miejsca.
Rozpoczęła się "odnowa biologiczna". Wielu mieszkańców jednak nie potrafiło zrozumieć, dlaczego prace przerwano na tak długi czas. Okazuje się, że to przez sprawy czysto techniczne.
Niezwykle mokry muł zapaskudziłby pół miasta podczas transportu. Dlatego trzeba było odczekać, aż dno stawu obeschnie. Do tego obecna mroźna pora tym bardziej wiąże wydobywany szlam. Transport będzie łatwiejszy i nie zanieczyści ulic - powiedział Nowinom Andrychowskim Jerzy Wojewodzic z Zakładu Gospodarki Komunalnej.
Jak przewidują robotnicy z dna stawu trzeba będzie wywieźć nawet 1000 kubików materiału. To wszystko zależy od tego jak głęboko sięga naniesiony przez lata osad.
Ciekawostką niech będzie fakt, iż cały transport z dnia zbiornika trafi na byłe wysypisko śmieci w Andrychowie przy Białej Drodze. Miejsce to przechodzi rekultywację, dzięki której tereny będą mogły być wykorzystane w inny sposób w późniejszym czasie. Na zlikwidowanym śmietnisku ma powstać w przyszłości gminna farma fotowoltaiczna.
Cała akcja ma potrwać do wiosny.
Dyskusja: