Urzędnicy w Lanckoronie, a właściwie wójt Tadeusz Łopata, chce wiedzieć dokąd i po co wyjeżdżają strażacy. W wydanym kilka dni temu zarządzeniu wójt domaga się, by ochotnicze straże pożarne informowały go osobiście o uczestnictwie w akcjach ratowniczych.
Urząd Gminy w Lanckoronie uprzejmie przypomina, aby o każdorazowym wyjeździe samochodu pożarniczego do działań ratowniczych, a także w innych celach związanych z gotowością bojową – w dogodnym czasie nie zakłócającym prowadzenia akcji – poinformować wójta telefonicznie lub wysłać SMS na numer (tutaj komórka do wójta Tadeusza Łopaty) - czytamy w piśmie, które wysłano do wszystkich ochotniczych straży pożarnych w gminie.
Opublikowany przez Krzysztof Chorąży na 8 styczeń 2017
Po co urzędowi te informacje? Jak się dowiadujemy, to efekt urzędniczej buchalterii. Gmina przekazuje strażom pieniądze na utrzymanie gotowości bojowej i w ten sposób władze chcą mieć kontrolę na tym, czy do takich wyjazdów rzeczywiście dochodzi.
W niektórych jednostkach OSP zarządzanie nie spotkało się ze zrozumiałym przyjęciem.
To chore zarządzenie, wójt nie ufa strażakom. Poza tym to da nas kłopot. Zamiast zajmować się ratowaniem ludzi będzie spowiadać się wójtowi lub wysyłać do niego esemesy – denerwuje Krzysztof Chorąży z OSP Łaśnica.
W gminie niemal każda miejscowość ma ochotniczą straż pożarną, która wyposażona jest w samochód. Jak się dowiadujemy, w żadnej innej gminie w powiecie wadowickim nie obowiązują takie zwyczaje, by informować włodarza miasta o działaniach ratowniczych.
Oprócz pożarów, wypadków na drogach ochotnicy wyjeżdżają również do drobnych zdarzeń, pomagając zawodowym strażakom. Nad systemem powiadomień o zdarzeniach na terenie gminy czuwa Jednostka Ratowniczo – Gaśnicza w Wadowicach, która w razie potrzeby wzywa zastępy OSP do akcji.
Dyskusja: