W trakcie trwania Światowych Dni Młodzieży szpital przyjmował zagranicznych pielgrzymów, których stan zdrowia się pogorszył. Zagraniczni pacjenci korzystali z opieki całodobowej internistów i SOR. Jak potwierdza nam Piotr Kopijasz, zastępca dyrektora ZZOZ w Wadowicach, szczęśliwie udało się uniknąć trudnych przypadków.
Głównie były to infekcje górnych dróg oddechowych wymagające diagnozy i podania leków. Dla niektórych zagranicznych pielgrzymów zmiana klimatu, wahania temperatur, okazały się niekorzystne dla stanu ich zdrowia. Kolejna grupa to osoby uczulone, alergicy, a także pacjenci po ukąszeniach przez owady, głównie komarów - dodaje wicedyrektor szpitala.
W pierwszych dniach ŚDM na oddział wewnętrzny Szpitala Powiatowego im. Jana Pawła II trafiła Amerykanka, która doznała wstrząsu anafilaktycznego po ukąszeniu owada. Wydawało się, że jej przypadek będzie trudny, na szczęście po szybkiej pomocy jej życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo. Amerykanka zresztą sama okazała się pielęgniarką.
Cieszymy się, że udało nam się pomóc. Mieliśmy też dużo pozytywnych sygnałów od tłumaczy o bardzo dobrej opiece, którą otrzymały osoby przez nas leczone - mówi dyrektor.
Na czas ŚDM w wadowickiej lecznicy zabezpieczono 26 łóżek na oddziałach i wyłączono jedną salę operacyjną na wypadek ciężkich przypadków lub ewentualnych zamachów. Jednak nikt z pielgrzymów nie musiał być operowany.
W ostatnim tygodniu w Wadowicach nocowało 6 tysięcy pielgrzymów z ŚDM, a w całym powiecie 10 tysięcy osób, dodatkowo około 40 tysięcy osób przyjechało do miasta, by zwiedzić muzeum lub wziąć udział w uroczystościach. Jak na tak dużą liczba 50 przypadków zachorowań wymagających pomocy szpitala to jednak niedużo.
Niestety już po ŚDM napływają informacje, że wśród kilku milionów ludzi biorących udział w tym wydarzeniu nie wszyscy mogli szczęśliwie i w zdrowiu wrócić o kraju.
Wczoraj włoska agencja ANSA podała, że po powrocie z Polski zmarła 18-letnia dziewczyna, która brała udział w Światowych Dniach Młodzieży w Krakowie.
Susanna Rufi, studentka uniwersytetu w Cambridge zmarła w drodze do rodzinnych Włoch. Kiedy wracała z Krakowa poczuła się źle. Przyjęto ją do szpitala w Wiedniu, gdzie zmarła. Okazało się, że prawdopodobnie zaraziła się bateriowym zapaleniem opon mózgowo-rdzeniowych. Jak podkreślają specjaliści, mimo że choroba jest bardzo zakaźna, nie ma powodów do paniki w Polsce.
Włoska agencja prasowa ANSA informuje o „stanie alarmu", który ma panować wśród włoskich pielgrzymów, którzy brali udział w ŚDM, a szczególnie wśród tych, którzy tak jak 21-latka mieszkali w krakowskiej wiosce Casa Italia. Konferencja Episkopatu Włoch apeluje do włoskiej młodzieży o przeprowadzenie badań profilaktycznych, które mogą uratować życie zarażonym, jednak zastrzega, że nie ma powodów do paniki.
Dyskusja: