Po wypadku na zaporze w Świnnej Porębie prokuratura w Wadowicach prowadzi dwa śledztwa, które mają wyjaśnić zagadkę śmierci młodych mężczyzn wyłowionych ze Skawy i z Wisły.
Po koniec lutego podczas akcji poszukiwawczej 28-letniego geodety, który spadł do Skawy na zaporze w Świnnej Porębie, wyłowiono dwa ciała.
W Woźnikach odnaleziono poszukiwanego martwego geodetę, a w Łączanach wyłowiono kolejnego młodego mężczyznę. Nie było jednak wiadomo, kim jest martwa osoba, którą strażacy wyciągnęli na brzeg w Łączanach.
Prokuratura w Wadowicach, aby się tego dowiedzieć zleciła sekcję zwłok i badanie DNA. Materiał porównawczy udało się uzyskać od rodziny, która od dłuższego czasu poszukiwała zaginionego mężczyzny z okolic Alwerni.
Badania DNA potwierdziły, że zmarły to właśnie poszukiwany 26-letni mężczyzna z okolic Alwerni – powiedział nam prokurator rejonowy Jerzy Utrata.
Okoliczności jego śmierci są jeszcze badane. Na razie nie rozstrzygnięto, czy był to wypadek, samobójstwo, czy też przyczyniły się do jego zgonu osoby trzecie.
Jednocześnie nadal prowadzone jest postępowanie w sprawie śmierci 28-letniego geodety odnalezionego w Woźnikach. Prokuratura sprawdza wersję o nieszczęśliwym wypadku, do którego miało dojść na zaporze w Świnnej Porębie.
W poniedziałek 22 lutego 28 - letni mężczyzna pracował na terenie zapory w rejonie ośrodka zarybieniowego i wykonywał pomiary geodezyjne dla Okręgowego Przedsiębiorstwa Geodezyjno-Kartograficznego z Krakowa, który realizuje zamówienie dla RZGW. Mężczyzna był widziany przez kolegów ostatni raz o godz. 11.45. Jego zaginięcie stwierdzono kilka godzin później. Dwa dni po tym zdarzeniu jego ciało strażacy wyłowili ze Skawy w Woźnikach.
Dyskusja: