W tekście, który opublikował na własnym blogu (TUTAJ), poseł Józef Brynkus zabrał się za te ok. 50 osób, które od kilku dni biorą udział w proteście w Wadowicach. By tak rzec... zidentyfikował ich. Co mu wyszło?
Od kilku spotkań wśród obrońców patologii w sądach jest burmistrz Wadowic, Mateusz Klinowski, resortowy wnuczek, który nie zasypia gruszek w popiele, ale z czujnością rewolucyjną już rozpoczął swą kolejną kampanię wyborczą. Są dawni działacze Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (znanej także jako Płatni Zdrajcy Pachołki Rosji) oraz nieco późniejsi radni namaszczeni przez spadkobiercę PZPR, Sojusz Lewicy Demokratycznej. Wśród zebranych są także pracownicy i zarządcy niektórych komunalnych spółek i instytucji, bo przecież stracony jest dzień bez podlizywania się mocodawcy. Są wśród nich funkcjonariusze byłych komunistycznych służb, którzy pałkami i intrygami kształtowali niegdyś „właściwy" wizerunek Polski Ludowej i stosunki społeczne w papieskim mieście – pisze poseł Józef Brynkus.
Jego zdaniem część z protestujących to „ludzie z towarzystwa".
Włazili bez wazeliny esbekom, albo „tylko" pili z nimi gorzałkę i ustalali jak ma wyglądać Polska po formalnym oddaniu władzy przez komunistów. Głos podczas wieczornych sabatów zabierają ludzie zarejestrowani jako Tajni Współpracownicy Służby Bezpieczeństwa, jak np. „Benedykt" czy „Orzech". Są – tylko niektórzy, jak hydra podnoszący głowę – zasłużeni w infiltrowaniu oraz dezintegrowaniu Solidarności i opozycji, w niszczeniu społeczeństwa obywatelskiego w Wadowicach – wymienia poseł Kukiz'15.
To nie koniec listy protestujących. W końcu twierdzi też, że „są ludzie, którzy składali fałszywe zawiadomienia o przestępstwach, które nie zaistniały, bo rzekomo ktoś w sposób nieuprawniony zapoznał się z informacjami o nich znajdującymi się w IPN".
Czy dzisiaj oni wszyscy są obrońcami sądów? Nie! Są obrońcami postkomunistycznych patologii wymiaru sprawiedliwości – poseł poseł Józef Brynkus.
Jego zdaniem na protestach opowiadane są bzdury i kłamstwa.
Wśród mówców błysnął – jak coś posypane brokatem – burmistrz Mateusz, wygłaszając farmazony o swoim wydziałowym „koleżeństwie" z Prezydentem RP. Z tym jego koleżeństwem jest tak, jak z Wanią, który wygrał w Leningradzie samochód. W rzeczywistości Wania nie wygrał, ale mu ukradli i nie w Leningradzie, a w Erewaniu i nie samochód a rower – komentuje Józef Brynkus. - Klinowski, mówiąc o pracy na uczelni, nie zająknął się nawet, że właśnie wskutek fiaska wątpliwej kariery naukowej (kilka czy kilkanaście artykułów na temat penalizacji „maryśki" i innych produktów halucynogennych, oraz wątpliwej jakości książeczka o logice w prawie – pożal się Boże z taką logiką) musiał „pójść w samorząd".
Przypomnijmy, że Józef Brynkus sam wstrzymał się od głosowania nad ustawą o Sądzie Najwyższym. W protestach pod lokalnym sądem upatruje teraz nieszczęścia i katastrofy wizerunkowej Wadowic. Poseł widzi jednak nadzieję.
Jest wielu uczciwych prawników. Nie przychodzą na wieczorne konwentykle pod gmachem sądu. Czekają na zmiany, bo wiedzą, że ustawowa i instytucjonalna normalność jest polskiemu wymiarowi sprawiedliwości potrzebna, jak ziemi deszcz i słońce. Normalni zwykli obywatele też na to czekają - pisze Józef Brynkus.
Dyskusja: