Nie milkną echa spoliczkowania burmistrza Mateusza Klinowskiego przez blogerkę Olę, czyli Elżbietę Łaski.. Sprawa zatrzymania kobiety przez policję z polecenia burmistrza ciągle budzi wiele domysłów i kontrowersji. Sam Klinowski utrzymuje, że jest pokrzywdzonym i został przez nią napadnięty.
Ale czy to prawda, czy rzeczywiście włodarz miasta w tej historii jest całkowicie niewinny?
Policja pod nadzorem prokuratury prowadzi śledztwo w tej sprawie i miejmy nadzieję, że to wyjaśni. Jednym z dowodów śledztwa telefon Oli, który w dniu awantury burmistrz Klinowski zabrał blogerce. To właśnie na tym urządzeniu Ola nagrała moment, w którym podchodzi do burmistrza i zadaje mu pytanie.
Nagranie jest ważnym dowodem, który przynajmniej częściowo może potwierdzić wersję zdarzeń opisanych przez blogerkę, która utrzymuje, że to Klinowski pierwszy użył siły.
Tuż przed świętami policja zwróciła telefon kobiecie, a ta opublikowała na portalu YouTube.pl film z wydarzeń z tamtego dnia.
Na krótkim nagraniu widzimy, że blogerka tuż przed sesją Rady Miasta próbowała pytać skarbnik Bożenę Flasz, kto odpowiada za kontakty z mediami w urzędzie. Gdy skarbnik uciekła przed blogerką z sali, ta spotyka w sekretariacie burmistrza Klinowskiego w obecności sekretarki.
Podchodzi do niego i zadaje mu to samo pytanie. Ten zamiast odpowiedzieć zamachnął się na kobietę. Na nagraniu widać gwałtowny ruch ręki Klinowskiego w kierunku kobiety, która trzyma telefon, a potem telefon opada i słychać jej krzyk. W tym momencie film się urywa.
Czyżby zatem kamera uchwyciła początek szarpaniny pomiędzy burmistrzem, a blogerką? Jeśli tak, to widzimy że to nie blogerka używa tutaj pierwsza siły fizycznej i jest raczej w defensywie. Co stało się później?
Chwycił mnie bardzo mocno za przedramię i mną szarpnął. Nie pozostałam mu dłużna, spoliczkowałam go. Chwilę później ponowiłam próby filmowania człowieka, który był ubrany, jakby szedł pobiegać, a on przyskoczył do mnie i wyszarpał mi telefon z rąk. Tym człowiekiem był również burmistrz Wadowic. Próbowałam odzyskać swoją własność, ale cofnął się do tyłu i nie miał zamiaru oddać mi telefonu. Następnie przekazał swoją zdobycz radnemu miejskiemu, P.Stopie, który posłusznie odebrał łup od złodzieja. Wtedy, po nieudanych próbach odzyskania telefonu od obu mężczyzn, ponownie spoliczkowałam burmistrza - tak opisuje to zdarzenie na swoim blogu tuwadowice.blogspot.com kobieta.
Dyskusja: