Uważają, że ta decyzja pozbawia właścicieli sklepów dochodów, ponieważ po wprowadzeniu zmian w komunikacji zmniejszył się ruch, a jednocześnie utrudniono życie podróżującym do Wadowic.
Na dawnym przystanku dla busów, gdzie teraz zatrzymuje się autokar komunikacji miejskiej, protestujący przez ponad trzydzieści minut stali "w cichym" proteście. Wyglądało to raczej jak spotkanie niż protest.
W końcu ktoś zaczął krzyczeć "Nie chcemy Klinowskiego", a potem zmieniono hasło na: "Chcemy busów". Krzyki potrwały przez kilkadziesiąt sekund, a potem protestujący rozmawiali z dziennikarzami.
Decyzja o likwidacji przystanku spowodowała, że w tej chwili mniej osób przyjeżdża do centrum Wadowic, a to w konsekwencji odbija się na handlu. Tu zrobiła się pustynia. Teraz w normalny dzień jest tutaj pusto i cicho jakby było jakieś święto - mówił nam jeden z mężczyzn.
Właściciele sklepów zebrali w ostatnich dniach podpisy pod apelem do Rady Miasta i burmistrza Mateusza Klinowskiego o przywrócenie wjazdu autokarów na plac Kościuszki. Apel na razie nie spotkał się z odzewem władz miasta.
Co ciekawe piątkowy protest zabezpieczała policja w liczbie trzech radiowozów oraz ośmiu funkcjonariuszy. Policjanci nie mieli wiele do roboty, bo ludzie na przystanku zachowywali się bardzo spokojnie. Funkcjonariuszom pozostało jedynie sfilmować manifestację.
Wśród protestujących osób mówiło się, iż obecność policji wynikała ze zgłoszenia, że "zebranie i manifestacja uliczna są nielegalne". Informacji tej jednak nie udało nam się potwierdzić ani w komendzie powiatowej w Wadowicach, ani w komendzie wojewódzkiej w Krakowie.
Przypomnijmy. Zgodnie z wolą burmistrza Mateusza Klinowskiego Wadowice uruchomiły od 1 marca „darmowego busa", który dowozi pasażerów z dworca PKS na plac Kościuszki. Korzystających z tej usługi jest niewielu. Jednocześnie burmistrz i radni zdecydowali, że busy nie mogą wjeżdżać do centrum miasta.
{gallery}ProtestWadowice{/gallery}
Dyskusja: