Ta ciekawostka, którą opublikowano na blogu "Chocznia Kiedyś", pokazuje w jaki sposób komunistyczna władza opisywała życie codziennie mieszkańców wsi. To jednocześnie opis czasów, które mimo że minęły 50 lat temu, to jakby działy się wczoraj.
Kiedyś "służby" nie dbały tak taj teraz o szeroko rozumiane "dane wrażliwe", dlatego dowiadujemy się, że w 1969 roku pijani awanturnicy: Jan R., Tadeusz M. i Czesław F. otrzymali grzywny.
Generalnie to był rok, w którym w Choczni szczególnie dali o sobie znać ludzie nadużywający alkoholu. Jak opisywał to w raporcie Gromadzkiej Rady Narodowej milicjant Stefan Więcaszek, przyczyną takiego obrotu sprawy było najpewniej otwarcie we wsi baru Gminnej Spółdzielni.
Raport powstał pod koniec roku i był podsumowaniem bezpieczeństwa publicznego w Choczni i Kaczynie. Z tego samego źródła możemy dowiedzieć się, że w 1969 roku wydarzyło się o 12 mniej przestępstw niż w roku poprzedzającym. Jednak sporą część takich wydarzeń spowodowali nietrzeźwi.
Ojcowie na wskutek nadużywania alkoholu awanturują się w domu, używają słowa nieprzyzwoite, przezco ujemnie wpływa na wychowanie dzieci w tych rodzinach - czytamy w cytacie na blogu.
W siedmiu przypadkach osób nietrzeźwych, zakłócających spokój i porządek, sporządzono wnioski o ukaranie przed kolegium. Jeden z pijanych zakończył swe życie marnie. Jak opisuje w swoim raporcie milicjant, Zdzisław O. tak się upił, że po przewiezieniu do szpitala zmarł. Jeden z pijaków skończył życie na torach kolejowych.
Na torach kolejowych zginęła też Agnieszka M., która postanowiła się przechadzać śladem kolejowym w niewyjaśnionych okolicznościach. Zresztą kolej i tory były miejscem też innego zgonu, który spowodowany był wyskakiwaniem z pociągu w czasie jazdy.
Inną ciekawostką opisaną na blogu "Chocznia kiedyś" jest wątek dotyczący przestępczości wśród nieletnich.
Milicjant Więcaszek opisywał ucznia Stanisława W., który ukradł 1200 zł pannie Walerii W. Zdobyte w ten sposób pieniądze wydał z kolegami na wycieczkę do Krakowa. Natomiast ośmiu uczniów było poszukiwanych przez rodziców i służby przez trzy dni! Okazało się, że część z nich pojechała do Krakowa, druga część do Gliwic.
Społeczeństwo zbyt słabo interesuje się stopniem zagrożenia moralnego młodzieży. Funkcjonariusze MO i ORMO zauważają obojętność dorosłych wobec wykroczeń popełnionych przez młodzież - pisał w raporcie dzielnicowy.
Taki powrót do przeszłości.
Dyskusja: